Wielka Brytania: rząd broni zatrzymania Davida Mirandy na Heathrow w sprawie Snowdena
Brytyjski rząd poparł we wtorek policję w sprawie zatrzymania w niedzielę, na mocy przepisów antyterrorystycznych, Brazylijczyka - partnera dziennikarza, który jako pierwszy pisał o dokumentach wykradzionych przez Edwarda Snowdena.
20.08.2013 | aktual.: 20.08.2013 16:32
W oświadczeniu Home Office (resortu spraw wewnętrznych) napisano, że "rząd i policja mają obowiązek chronić społeczeństwo i nasze bezpieczeństwo narodowe". Podkreślono, że policja słusznie zatrzymuje ludzi podejrzanych o posiadanie "wysoce poufnych kradzionych informacji, które pomogłyby terroryzmowi".
"Ci, którzy sprzeciwiają się tego rodzaju działaniu, powinni zastanowić się nad tym, na co przyzwalają" - głosi oświadczenie Home Office.
28-letniego Davida Mirandę, partnera współpracującego z "Guardianem" dziennikarza Glenna Greenwalda, zatrzymano w niedzielę, gdy wylądował tranzytem na Heathrow w drodze do Rio de Janeiro z Berlina. Miranda spotkał się w Berlinie z Laurą Poitras, amerykańską reżyser filmów dokumentalnych, współpracującą w sprawie Snowdena z Greenwaldem i "Guardianem". Skonfiskowano mu laptop, telefon komórkowy, aparat fotograficzny, płyty DVD i nośnik pamięci USB.
Redaktor naczelny "Guardiana" Alan Rusbridger poinformował, że Miranda i Greenwald podejmują działania prawne przeciwko rządowi brytyjskiemu w związku z zatrzymaniem i że będą zabiegać o zwrot skonfiskowanego Mirandzie sprzętu.
Rusbridger uznał zatrzymanie Mirandy za element kampanii zastraszania "Guardiana", prowadzonej od kiedy dziennik ten zaczął w czerwcu publikować, na podstawie dokumentów Snowdena, artykuły o programach inwigilacji elektronicznej, prowadzonych przez amerykańskie i brytyjskie agencje.
Szef "Guardiana" ujawnił, że brytyjskie władze groziły podjęciem działań prawnych przeciwko gazecie, jeśli nie zniszczy ona kopii tajnych dokumentów. Według Rusbridgera po kolejnych rozmowach z władzami londyńską redakcję "Guardiana" odwiedziło dwóch "ekspertów ds. bezpieczeństwa" z Rządowej Centrali Łączności (GCHQ), która jest brytyjskim odpowiednikiem amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).
Nadzorowali oni niszczenie twardych dysków, które zawierały dokumenty przekazane przez Snowdena, "aby upewnić się, że w zniekształconych kawałkach metalu nie ma niczego, co mogłoby zainteresować chińskich agentów" - napisał naczelny "Guardiana".
Reporterzy bez Granic (RsF) uznali presję wywieraną przez brytyjski wywiad na "Guardiana" za "szokującą ingerencję w wolność prasy". Członek zarządu RsF Michael Rediske oświadczył we wtorek, że zmuszanie najbardziej renomowanej gazety w kraju przez wywiad do zniszczenia przekazanych jej materiałów jest czymś wstrząsającym. Rediske zaznaczył zarazem, że niezrozumiałe jest, dlaczego naczelny "Guardiana" ugiął się pod presją, nie oddając sprawy do sądu i nie informując natychmiast o tej sprawie opinii publicznej.
Przeciwko zatrzymaniu Mirandy zaprotestowały władze Brazylii, organizacja Amnesty International i "Guardian". Kilkoro laburzystowskich polityków zażądało od policji wyjaśnień. Michael Mansfield, brytyjski prawnik, obrońca praw człowieka, oświadczył, że "zatrzymanie Davida Mirandy jest hańbą i potwierdza niewątpliwy współudział W. Brytanii i USA w masowej inwigilacji praworządnych obywateli".