Wielka Brytania: posłowie w niebezpieczeństwie
• Brytyjska policja podała, że wpadła na trop ultraprawicowych powiązań 52-letniego mężczyzny aresztowanego wczoraj po zamachu na posłankę Jo Cox
• Bada też historię jego zaburzeń psychicznych
17.06.2016 22:33
Jo Cox zginęła w drodze na sesję prywatnych spotkań z wyborcami w swoim biurze poselskim w Birstall w północnej Anglii. Dlatego brytyjska policja zamierza wkrótce przedstawić posłom projekt środków bezpieczeństwa, jakie powinni wprowadzić w swoich biurach. Jednak większość deputowanych będzie im zapewne przeciwna.
Labourzystowski poseł i były minister Steven Timms, został 6 lat temu dwukrotnie pchnięty w brzuch nożem przez młodą muzułmankę z zemsty za wojnę w Iraku. Ale jak powiedział BBC, nie zgodził się potem na zainstalowanie mu w biurze wykrywacza metalu, bo wizyta u posła stałaby się wtedy niemiłym doświadczeniem. - Chcę, żeby moi wyborcy mogli do mnie wpaść na rozmowę i nie będę im tego utrudniać - powiedział Steven Timms.
Inny poseł, zraniony w 2000 roku mieczem samurajskim liberał Nigel Jones, zgodził się potem tylko na zamontowanie mu w biurze dzwonka alarmowego. Były lider Partii Liberalnej, Nick Clegg podkreślił w rozmowie z BBC, że jednym z najcenniejszych elementów brytyjskiej demokracji jest właśnie to, że każdy wyborca ma co tydzień okazję wpaść do swego posła z dowolną sprawą.
Tymczasem zaszokowani zbrodnią Brytyjczycy nadal składają kwiaty na miejscu zbrodni w Birstall, przed parlamentem w Londynie i na barce na Tamizie, na której mieszkała zamordowana posłanka Jo Cox.