Wielka Brytania lepiej zintegrowana rasowo
Społeczeństwo Wielkiej Brytanii jest lepiej
zintegrowane rasowo niż 10 lat temu - wynika z raportu
opublikowanego przez dziennik "The Guardian".
15.11.2005 | aktual.: 15.11.2005 14:29
Gazeta ocenia, że raport Uniwersytetu w Manchesterze obala mity o tym, iż brytyjscy muzułmanie wolą żyć we własnych społecznościach nie integrując się z resztą mieszkańców Wysp.
Autorzy raportu porównali spisy ludności z 1991 i z 2001 r. oraz przeanalizowali zmiany, jakie nastąpiły w poszczególnych grupach etnicznych w 8.850 okręgach wyborczych w Anglii i Walii. Badania pokazały, że w ciągu dekady liczba okręgów, w których co najmniej 10% mieszkańców stanowili członkowie mniejszości etnicznych, zwiększyła się z 964 do 1070. W 2010 r. liczba ta wzrośnie do 1300 - prognozują autorzy raportu.
Przyczyną wzrostu liczby ciemnoskórych Brytyjczyków nie jest imigracja, lecz procesy demograficzne - średnia wieku wśród przedstawicieli mniejszości etnicznych jest niższa niż wśród białych mieszkańców Wielkiej Brytanii. Wśród społeczności mniejszości etnicznych rodzi się więcej dzieci niż wśród białych.
Tylko w 14 z przebadanych okręgów z jednej mniejszości etnicznej pochodziła więcej niż połowa mieszkańców - w siedmiu okręgach przeważali Indusi, w pozostałych - muzułmanie. Badacze nie znaleźli też żadnego okręgu, gdzie biali stanowiliby mniej niż 10% mieszkańców.
Ostrzeżenia o zakazanych dzielnicach czy apartheidzie nie mają uzasadnienia - powiedział cytowany przez "Guardiana" autor raportu dr Ludi Simpson. Przed powstawaniem gett i segregacją rasową w Wielkiej Brytanii ostrzegał kilka miesięcy temu szef komisji ds. równości rasowej Trevor Phillips.
Według Simpsona w Birmingham, gdzie pod koniec października doszło do zamieszek pomiędzy czarnoskórymi mieszkańcami miasta i Azjatami, liczba "mieszanych rasowo" dzielnic wzrosła z 18 do 27. Bardziej niebezpieczne niż napięcia na tle rasowym są - zdaniem Simpsona - ubóstwo, nierówności w dostępie do miejsc pracy i mieszkań. Jak podkreślił, dzielnica Lozells w Birmingham, gdzie wybuchły zamieszki, jest jedną z najuboższych części miasta.
Anna Widzyk