Wieczorowa szkoła dla maluchów
Kilka tysięcy wrocławskich uczniów
najmłodszych klas chodzi do szkoły na popołudnie - informuje
"Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
05.09.2005 | aktual.: 05.09.2005 07:19
Moja córka zaczyna lekcje wtedy, gdy inne dzieci je kończą - mówi ojciec Natalii, uczennicy II klasy w SP 51 w Leśnicy Marek Oryszczak. Podobnie jest w co trzeciej wrocławskiej podstawówce. Rodzice się denerwują, że zimą ośmiolatki będą wracać do domu po zmroku.
Natalia Oryszczak codziennie zaczyna lekcje po godzinie dwunastej. Do domu wraca ok. 16-17. Zjada obiad. Chwilę odpoczywa i siada do odrabiania lekcji. Nie ma czasu na zabawę z koleżankami na podwórku, bo jest już za późno - mówi ojciec dziewczynki.
Ta druga zmiana rozbija nie tylko jej dzień, ale także mój. Będę musiał przywieźć Natalię do szkoły na ósmą i zostawić ją w świetlicy. Cztery godziny będzie czekała na lekcje i w rezultacie cały dzień spędzi w szkole - denerwuje się.
Pani Anna mieszka w Leśnicy. Codziennie przywozi swojego syna do szkoły na rowerze. Potem po południu go odbieram. W zimie o 16 będzie już ciemno. Nie ma mowy o tym, by Kamil sam wracał do domu - mówi matka.
Dyrekcja szkoły bezradnie rozkłada ręce i tłumaczy, że do czasu rozbudowy szkoły dzieci muszą się uczyć na dwie zmiany. Ogranicza nas liczba sal - wyjaśnia dyrektor SP nr 51 Piotr Staniów. Drugoklasiści tylko przez jeden semestr będą przychodzić na popołudnie. Potem wymienią się z trzecioklasistami, którzy teraz uczą się od rana. Jakoś musieliśmy rozwiązać ten problem - mówi.
Władze miasta nie są zaskoczone tym, co dzieje się w SP nr 51. Mówią, że w co trzeciej podstawówce uczniowie uczą się na dwie zmiany - informuje "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska". (PAP)