Wieczerzaka można nazywać "bardzo znanym przestępcą"
Jan Rokita nie zniesławił Grzegorza Wieczerzaka nazywając go "bardzo znanym przestępcą". Warszawski sąd umorzył proces karny wytoczony za to liderowi PO przez byłego prezesa PZU Życie, uznając, że nie doszło do przestępstwa - dowiedziała się Polska Agencja Prasowa w tym sądzie.
W maju 2004 r., podczas sejmowej debaty nad expose premiera Marka Belki, szef Samoobrony Andrzej Lepper zarzucił Rokicie, że robił "poważne interesy" z Wieczerzakiem. Odpierając zarzut, Rokita mówił o "haniebnym i bezpodstawnym oskarżeniu, które przed chwilą w tej Izbie zostało skierowane pod moim adresem przez znanego sejmowego potwarcę Andrzeja Leppera, o moje kryminalne związki z pewnym bardzo znanym przestępcą w Polsce".
Wieczerzak wytoczył za to Rokicie prywatny proces karny o zniesławienie, mające na celu poniżenia go w opinii publicznej. Rokita, któremu groziło do 2 lat więzienia, oświadczył, że nie zamierza kryć się za immunitetem, który Sejm uchylił mu do tej sprawy w listopadzie 2004 r.
We wtorek sąd - jeszcze na wstępnym etapie oceny aktu oskarżenia, przed rozpoczęciem procesu - uznał, że Rokita nie mógł poniżyć Wieczerzaka w opinii publicznej, gdyż opinia publiczna znała już wcześniej wykreowany przez media negatywny obraz Wieczerzaka jako oskarżonego o działanie na szkodę PZU Życie. "Oskarżony opierał się na powszechnie znanym fakcie zarzutów wobec Wieczerzeka" - napisał sąd w postanowieniu umorzenia, do którego dotarł dziennikarz PAP.
Sąd ponadto podkreślił, powołując się na orzecznictwo Sądu Najwyższego, że do stwierdzenia przestępstwa zniesławienia nie wystarczy "subiektywne odczucie" osoby pomówionej, inkryminowana wypowiedź musi zaś być "obiektywnie uznawana za pomówienie". W tej sprawie sąd nie dopatrzył się takiego obiektywizmu.
"Zachowanie oskarżonego, choć samo w sobie naganne, nie wyczerpało znamion przestępstwa" - uznał w konkluzji sąd.
Postanowienie o umorzeniu jest nieprawomocne. Wieczerzak może się odwołać.
Konflikt między Wieczerzakiem a Rokitą ma ciąg dalszy. Do warszawskiej prokuratury wpłynęło wiosną tego roku zawiadomienie Rokity o podejrzeniu składania przez Wieczerzaka fałszywych zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. prywatyzacji PZU (za co grozi do 3 lat więzienia).
Podczas marcowego posiedzenia tej komisji z 2005 r. Ryszard Zbrzyzny (SLD) zapytał Wieczerzaka, czy Rokita "zwracał się do niego o pomoc, o jaką pomoc chodziło i na co była przeznaczona". Wieczerzak odpowiedział, że jego spotkania z Rokitą "dotyczyły m.in. dotacji do różnych konferencji bądź fundacji". Nie jestem w stanie w tej chwili powiedzieć, czy pieniądze zostały wykorzystane zgodnie z celami, czy nie. (...) Sprawa natomiast jest badana przez prokuraturę. Ja myślę, że znajdzie swój finał w sądzie - dodał Wieczerzak.
Swoje wyssane z palca twierdzenia po raz pierwszy Wieczerzak powiedział pod przysięgą. W związku z tym liczę, że będę mógł go posłać do prokuratora i że przed prokuratorem i sądem odpowie za fałszywe zeznania - oświadczył w reakcji na to Rokita.