Wieczerzak nie stawił się przed sądem w procesie Sośnierza
Były prezes PZU Życie Grzegorz Wieczerzak
nie stawił się przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach
na rozprawie odwoławczej w procesie szefa Narodowego Funduszu
Zdrowia Andrzeja Sośnierza. Miał być świadkiem w tej sprawie.
12.10.2006 | aktual.: 12.10.2006 11:28
Sąd nałożył na Wieczerzaka karę w wysokości 2 tys. zł. Przesłuchani zostaną dwaj inni świadkowie.
Sośnierz odpowiada za niegospodarność w czasach, kiedy był dyrektorem Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych. Sąd zamierza przesłuchać Wieczerzaka, bo w 2004 roku w złożonych w prokuraturze wyjaśnieniach były prezes PZU Życie sugerował, że ze Śląskiej Kasy Chorych wyprowadzano pieniądze, aby finansować partie polityczne. Sośnierz stanowczo temu zaprzecza; nie chce też, by w jakikolwiek sposób łączono go z Wieczerzakiem.
Prokuratura zarzuciła Sośnierzowi, że zaniechał poszukiwania reklamodawców, chętnych do ogłaszania się na wprowadzonych przez Kasę chipowych kartach ubezpieczenia zdrowotnego, które na Śląsku zastąpiły tradycyjne książeczki zdrowia. W ten sposób Kasa miała stracić blisko 3,3 mln zł. W pierwszej instancji oskarżenie wnosiło dla Sośnierza o karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu, grzywnę oraz zakaz sprawowania stanowisk w oddziałach NFZ przez trzy lata. W październiku ub. roku katowicki sąd okręgowy uniewinnił Sośnierza.
Przed sądem odwoławczym prokurator domagał się ponownego procesu, podnosząc m.in. to, że sąd I instancji odmówił przesłuchania Wieczerzaka i kilku innych osób, które mogą mieć wiedzę na temat ewentualnego finansowania partii ze środków Śląskiej Kasy Chorych.
Wcześniej śląski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia wycofuje się z roli oskarżyciela posiłkowego w procesie Sośnierza.
Wniosek o wycofanie oskarżenia złożył pełnomocnik oddziału NFZ na rozprawie. Pełnomocnik powiedział, że wykonuje tylko polecenie klienta. Wraz z wycofaniem oskarżenia oddział NFZ cofa też powództwo cywilne.
Sam Sośnierz - choć przyznał, że sytuacja jest niezręczna - przekonywał dziennikarzy, że w żaden sposób nie wpływał na decyzję śląskiego NFZ. Jak mówił, zwrócił się nawet do ministra zdrowia, żeby rozważył możliwość przejęcia roli oskarżyciela posiłkowego w tym procesie przez inny podmiot.