PolskaWięcej władzy dla strażników miejskich. Policjanci nie są zachwyceni

Więcej władzy dla strażników miejskich. Policjanci nie są zachwyceni

Żartujesz sobie ze strażników miejskich? W takim razie spoważniej! Już dziś funkcjonariusze mogą ci skontrolować bagaż lub zakuć w kajdanki. A od najbliższego wtorku ich władza jeszcze wzrośnie.

Wolno im będzie żądać okazania licencji od taksówkarzy, przewodników i pilotów wycieczek. Każdy z nas będzie musiał na ich wezwanie wyjawić gdzie mieszka i pracuje. Odmowa udzielenia odpowiedzi skończy się mandatem. To samo może grozić za złamanie ciszy nocnej oraz przeszkadzanie radnym w obradach.

- Łączymy funkcje policjanta, inspektora transportu drogowego, urzędnika, a nawet kominiarza, bo mamy kontrolować, czy ludzie nie palą śmieci w piecach - przyznaje Krzysztof Król, rzecznik straży miejskiej w Katowicach.

Czy działalność utrzymywanych przez samorządy straży gminnych ma jednak sprowadzać się do wypisywania mandatów i "polowania" z fotoradarem na kierowców? Nawet część funkcjonariuszy uważa, że powinni raczej się skupić na pilnowaniu czystości chodników i odwożeniu pijanych do izby wytrzeźwień, ale nie dublować kompetencji innych służb. Podobnie twierdzi Roman Wierzbicki, szef związku zawodowego śląskich policjantów.

- Za chwilę straż miejska zażąda broni palnej, własnych jednostek specjalnych oraz możliwości stosowania technik operacyjnych, bo będzie chciała wiedzieć, gdzie się przekupki umawiają na handel - ironizuje Wierzbicki.

Rosnące uprawnienia strażników budzą też obawy prawników. Dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka radzi więc, by większy nacisk położyć na szkolenie funkcjonariuszy.

- Za odpowiednie wyszkolenie straży odpowiadają samorządy - odpowiada katowicki poseł Marek Wójcik, zasiadający w sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jego zdaniem zwiększenie uprawnień straży miejskiej to krok w dobrym kierunku.

- Strażnicy zyskają możliwości natychmiastowego reagowania w sytuacji, gdy dzieje się coś złego - mówi Marek Wójcik.

Od wtorku rosną uprawnienia strażników miejskich. Rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji pozwoli im karać mandatami m.in. za narażenie na niebezpieczeństwo dziecka poniżej 7. roku życia, utrudnianie akcji strażakom bądź niszczenie wałów przeciwpowodziowych.

Jak przekonuje poseł Marek Wójcik, zmiany pozwolą funkcjonariuszom na podejmowanie szybszych interwencji.

- Do tej pory musieli wzywać policję, więc angażowane były dwie formacje. Jeśli zaś na miejscu nie udało się ukarać kogoś mandatem, to trzeba było sprawę kierować do sądu - mówi Wójcik.

Nie wszyscy zgadzają się z tymi argumentami. Roman Wierzbicki, przewodniczący związku zawodowego śląskich policjantów, uważa, że zwiększając kompetencje straży gminnych resort po prostu szuka oszczędności.

- Zamiast doinwestować policję, państwo przerzuca koszty utrzymania porządku na samorządy. Efekt jest taki, że strażnicy wykonują zadania przewidziane dla policji, a tymczasem nie ma komu dbać o czystość i porządek w mieście - kontynuuje Wierzbicki. Zwraca przy tym uwagę na różnice w poziomie wyszkolenia policjantów i strażników.

Wątek ten podnoszą również prawnicy. Ich zastrzeżenia są o tyle zasadne, że strażnicy będą mogli również karać mandatem za próbę przeszkadzania w zorganizowaniu lub przebiegu "niezakazanego zgromadzenia" oraz demonstracyjne okazywanie w miejscach publicznych "lekceważenia Narodowi Polskiemu, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym organom". Praktyczna interpretacja tych zapisów została pozostawiona funkcjonariuszom, a to - zdaniem ekspertów - może prowadzić do nadużyć.

Prywatnie strażnicy przyznają, że nie prosili się o dokładanie im roboty. Kiedy jednak oficjalnie zapytaliśmy o to Artura Hałubiczkę, prefekta Krajowej Rady Komendantów Straży Miejskich i Gminnych (i zarazem szefa SM w Częstochowie) ten uchylił się od stanowczej odpowiedzi. - Nie jest naszą rolą komentowanie prawa - mówi Hałubiczko.

Co już dzisiaj może strażnik, a co mu będzie wolno w przyszłości?

Może cię zatrzymać i skontrolować ci bagaż, o ile uzna, że popełniłeś przestępstwo lub stwarzasz zagrożenie dla zdrowia lub mienia.

Może użyć wobec ciebie pałki, paralizatora lub ręcznego miotacza gazu, a także zakuć cię w kajdanki.

Od wtorku będzie mógł cię ukarać mandatem za odmowę okazania dokumentów bądź podania informacji o miejscu zamieszkania i wykonywanym zawodzie. Taką samą karę strażnik będzie mógł zastosować wobec osób zwołujących (oraz prowadzących) publiczne zgromadzenia bez wymaganego zezwolenia, a także tych, którzy przeszkadzają w przeprowadzeniu legalnego zgromadzenia.

Wolno mu będzie kontrolować taksówkarzy i kierowców busów, sprawdzając, czy mają przy sobie ważną licencję oraz inne dokumenty konieczne do świadczenia usług transportowych.

Będzie mógł ukarać mandatem osobę, która oprowadza grupy turystyczne, nie mając uprawnień przewodnika lub pilota, a także osobę organizującą lub prowadzącą publiczną zbiórkę bez wymaganego zezwolenia.

Grzywna będzie też grozić za łamanie ciszy nocnej (poprzez głośne puszczanie muzyki) na "publicznie dostępnych terenach miast, terenach zabudowanych oraz na terenach przeznaczonych na cele rekreacyjno-wypoczynkowe".

Skoro mają więcej władzy, to i szkoleń powinni mieć więcej

Rozmowa z dr Piotrem Kładocznym, ekspertem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka

Strażnik miejski ma niemal tyle władzy, co policjant. Czy o to nam chodziło powołując tę formację?

Nie przesądzam, że zmiany idą w złym kierunku. Spróbujmy się wcielić w rolę strażnika, który jest świadkiem wykroczenia, ale nie ma narzędzi, by skutecznie interweniować. Owszem, może wezwać policję, ale ile razy narzekamy, że gdy coś dzieje, to na policję trzeba zbyt długo czekać.

Może policji jest zbyt mało?

Na pewno trzeba doinwestować tę formację, gdyż jest ona lepiej wyszkolona od straży gminnej i lepiej nadaje się do wykonywania trudnych zadań.

Skoro tak, to czy dokładanie uprawnień strażnikom bez poprawy szkolenia nie grozi nadużyciami?

Czy protest mieszkańców na sesji rady gminy to próba przeszkodzenia w "przebiegu niezakazanego zgromadzenia"? Nie podoba mi się ten zapis. Podobnie jak ten o grzywnie za okazywanie w miejscach publicznych "lekceważenia Narodowi Polskiemu, Rzeczypospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym organom". Różne osoby mogą różnie interpretować te same zachowania. Dlatego powinno się szkolić strażników, by potrafili lepiej rozpoznawać, co kwalifikuje się, a co nie, do miana wykroczenia.

Polecamy w wydaniu internetowym: www.katowice.naszemiasto.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)