Więcej rynku w służbie zdrowia
Pacjenci powinni płacić niewielkie sumy za
wizyty u lekarza, ubezpieczać się dodatkowo na wypadek
trudniejszych operacji, a darmowe usługi medyczne powinny być
ograniczone - proponują eksperci od ochrony zdrowia w programie,
do którego dotarła "Rzeczpospolita".
23.09.2003 | aktual.: 23.09.2003 06:36
Postulaty są zbieżne z tym, czego domaga się samorząd lekarski oraz większość uczestników konferencji zdrowotnego "okrągłego stołu".
"Rz" informuje, że program zmian, koniecznych dla ratowania systemu ochrony zdrowia przed katastrofą, przygotowali dla wicepremiera Jerzego Hausnera przedstawiciele prywatnych firm od lat działających na rynku usług medycznych. Program ma być przedstawiony publicznie jutro.
Jednym z problemów, wymagających najpilniejszego rozwiązania, jest zadłużenie placówek służby zdrowia przekraczające 6 miliardów złotych. Eksperci radzą sekurytyzację długu, czyli zamienienie go na obligację. Restrukturyzacją zadłużenia powinny zająć się instytucje finansowe, skarb państwa byłby częściowym gwarantem wyemitowanych papierów.
Według "Rz", najbardziej rewolucyjna jest propozycja, by pacjenci dopłacali do usług medycznych. Stopniowo ograniczana byłaby liczba usług medycznych opłacanych z publicznych pieniędzy (docelowo zmniejszyłoby to wydatki budżetu o 200 mln zł). Narodowy Fundusz Zdrowia nie finansowałby np. pełnych kosztów zabiegów rehabilitacyjnych i lecznictwa sanatoryjnego.
Płatna byłaby każda wizyta u lekarza. Za poradę lekarza pierwszego kontaktu pacjenci płaciliby 3 zł, specjalisty - 5 zł. Za wizytę sprowadzającą się wyłącznie do wypisania recepty pacjent zapłaciłby 2 zł. Sami autorzy piszą jednak, że "zapewne konieczne będzie zwolnienie części pacjentów z opłat zewzgledów społecznych".