Wiec opozycji w centrum Mińska
Na Placu Październikowym, w centrum Mińska,
wciąż trwa wiec, zwołany przez Alaksandra Milinkiewicza, kandydata
sił demokratycznych w niedzielnych wyborach prezydenckich na
Białorusi. Po północy było tam wciąż ok. 2 tys. ludzi.
20.03.2006 | aktual.: 21.03.2006 06:44
Po rozmowach z milicją wyłączono aparaturę nagłaśniającą ze względu na ciszę nocną. Ale się nie rozchodzimy, zostajemy tu cała noc - zapowiedział członek sztabu Milinkiewicza, zanim wyłączono głośniki. Zaapelował, by dzwonić do znajomych, żeby przywozili gorącą herbatę dla marznących na mrozie ludzi. Poinformował, że w pobliskiej siedzibie Białoruskiego Frontu Narodowego czekają kanapki i gorące napoje.
Zamiar pozostania na placu przez całą noc zadeklarowali liderzy sztabu Miliniewicza, Anatolij Lebiedźka i Alaksandr Dabrawolski.
Na placu stoi już 10 namiotów. Większość zebranych to studenci. Niektórzy z nich jeżdżą do akademików, by się rozgrzać i wziąć potrzebne rzeczy, a potem wracają na plac.
Po północy wśród zebranych rozeszła się pogłoska, że aresztowano synów Milinkiewicza, Witauta i Alaksandra. Podobno zatrzymano ich niedaleko Placu Październikowego. Doszły też niepotwierdzone sygnały o innych zatrzymaniach. Według tych informacji, milicja zatrzymuje ludzi pojedynczo lub po kilka osób podczas opuszczania przez nich placu.
Na wezwanie Aleksandra Milinkiewicza, kandydata sił demokratycznych w niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi, na Placu Oktiabrskim w centrum Mińska zebrało się ponad pięć tysięcy ludzi.
Do Milinkiewicza dołączył na wiecu drugi z opozycyjnych kandydatów, Alaksandr Kazulin. Przyniósł ze sobą dzwon, który ustawiono na trójnogu. Jego zwolennicy przynieśli ikony i portrety patriarchy Filareta.
Przemawiając do tłumu, Milinkiewicz oświadczył, że wolny naród Białorusi nie uznaje niedzielnych wyborów. To nie wybory, lecz państwowy przewrót antykonstytucyjny - oświadczył. Tłum przyjął jego słowa okrzykami: "Hańba".
__Będziemy żądać prawdziwych, zgodnych z prawem i sprawiedliwych wyborów. Przyjmiemy rezolucję naszego zgromadzenia, w której powiemy "Nie" dyktaturze<>/i> - zapowiedział Milinkiewicz. Podkreślił, że po niedzielnych wyborach krajem kieruje nieprawomocny prezydent.
Nasz protest będzie silny i długi - oświadczył Milinkiewicz. Zaapelował do ludzi, by wytrwali i nie rozchodzili się z placu.
Z trybuny wciąż przemawiają działacze sztabów obu kandydatów. Będziemy walczyć o wolność, będziemy stać - powiedział Milinkiewicz, zabierając głos po raz drugi. Kto nie może stać, niech idzie do domu, ale przyjdźcie jutro. Czeka nas zadanie; wolność, wiara, Matka Boska - mówił.
Po dwóch godzinach wiecu tłum zaczął topnieć. Pozostała głównie młodzież. Około 10 młodych ludzi ustawiło wśród tłumu trzy małe namioty turystyczne. Przynieśli też ze sobą gitarę. W przerwach między przemówieniami z megafonów płynie muzyka. Wystąpieniom towarzyszy dźwięk dzwonu.
Nad tłumem powiewają biało-czerwono-białe flagi historyczne i niebieskie Unii Europejskiej. Tłum skanduje "Milinkiewicz", "Wolności". Plac obstawiony jest przez umundurowaną milicję. W pobliskich ulicach i za Pałacem Republiki zaparkowane są autobusy i wozy milicyjne. Milicja na razie nie interweniuje.
Bożena Kuzawińska