PolskaPlatforma skłamała w antyrządowej reklamówce

Platforma skłamała w antyrządowej reklamówce

Reklamówka PO kłamie! Najsłynniejszy ostatnio polski lekarz Michał Mularczyk wcale nie zarabia 1840 złotych, tylko ponad dwa razy więcej – ustaliła „Gazeta Polska”. Jak sprawdziliśmy, doktor pracuje zarówno w szpitalach, jak i prywatnych gabinetach. W sumie miesięcznie zarabiam około 4 tysięcy złotych – stwierdził w końcu w rozmowie z nami.

26.06.2007 09:39

„Oszukali” – głosi czerwony napis na tle przemawiającego premiera Kaczyńskiego w reklamówce PO. Agresywny spot porównuje płace menedżerów w spółkach Skarbu Państwa z pensją lekarza i nauczyciela. Lekarz, po trzynastu latach pracy, ma 1840 – mówi lektor. W tle widać, o którego lekarza chodzi. Uwiarygodnia to podpis „Michał Mularczyk”, wraz z wysokością pensji.

Tymczasem, jak ustaliła „GP”, to Platforma mija się w swej reklamówce z prawdą.

Mularczyk: zarabiam około 4 tysięcy

Odnaleźliśmy doktora Mularczyka i ustaliliśmy, że pracuje on zarówno w publicznych szpitalach, jak i prywatnych gabinetach. W Warszawie lekarz ma gabinet internistyczny przy ul. Bruna 26. Tam poinformowano nas, że doktora nie ma, ale możemy skontaktować się z nim w Centrum Kardiologii Anin, gdzie także przyjmuje pacjentów. To kolejna prywatna klinika. Z kolei w piśmie „Puls”, miesięczniku Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie z października 2005, znaleźliśmy informację, że doktor dyżurował wówczas w dwóch szpitalach: Grochowskim i Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym.

Skontaktowaliśmy się z dr. Mularczykiem i zapytaliśmy, jak to możliwe, by pracując w kilku miejscach, zarabiał tak niewiele. 1840 złotych zarabiałem w szpitalu na pełnym etacie, w tej chwili pracując w nim na pół etatu mam około 920 złotych. W drugim szpitalu dyżuruję, pracuję w prywatnych gabinetach. W sumie miesięcznie zarabiam około 4 tysięcy złotych– wyjaśnił doktor.

W ostatnich latach doszły do tego także tantiemy za książki. Mularczyk jest autorem i współautorem popularnych książek o odchudzaniu: „Dieta bez wyrzeczeń” oraz „Dietetyka według Mularczyka”. Reklamuje się też na dwóch domenach internetowych www.mularczyk.pl oraz www.dieta.org.pl. „Od kiedy pamiętam, zawsze byłem grubasem” – czytamy zachętę do odchudzania na jednej z nich.

Bielan: to przykra manipulacja

Nie są to wysokie zarobki jak na lekarza specjalistę. Sytuacja służby zdrowia rzeczywiście jest ciężka.

Nie zmienia to jednak faktu, że autorzy reklamówki PO wprowadzili widzów w błąd. Aż dwukrotnie zaniżyli płacę lekarza, co zaostrzyć miało pożądany przez nich efekt – przedstawienie PiS w negatywnym świetle. I zaostrzyło w bardzo poważnym stopniu – bo płaca 4 tysiące nie byłaby dla zwykłego obywatela szokująco niska.

Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny PO, którego spytaliśmy o dr. Mularczyka, nie był chętny do rozmowy. Nie mogę teraz mówić, proszę zadzwonić jutro – powiedział.

Adam Bielan, rzecznik prasowy PiS, skomentował: To przykre, że PO, wykorzystując trudną sytuację służby zdrowia, dopuściła się takiej manipulacji.

Dr Mularczyk nie jest członkiem żadnej partii politycznej. Zgodziłem się pokazać twarz razem z moimi zarobkami, gdyż uważam, że Polacy powinni wiedzieć, kto i za ile pieniędzy ich leczy. Wielu kolegów bało się to zrobić ze względu na liczne aresztowania lekarzy – powiedział nam.

Odpowiedzialna praca doktora

Jak stwierdził w rozmowie z nami doktor Mularczyk, na swoje dochody ciężko pracuje: Trzeba pokazać, jakim nakładem pracy. Miesięcznie pracuję około 380 godzin, co oznacza, że zarabiam około 10,50 na godzinę. Niedawno potrzebowałem wynająć sprzątaczkę, zaproponowano mi, że mam jej płacić 15 złotych za godzinę... Jak można porównywać te dwa zawody?!

Podkreślił też, jak trudne zabiegi wykonuje: Zajmuję się obrazowaniem i naprawianiem tętnic wieńcowych (wkładanie różnych narzędzi do serca); robię koronografie i plastyki wieńcowe. Mój ewentualny błąd może kosztować życie lub utratę zdrowia pacjenta. To jest oczywiste, że płaca powinna być zależna od odpowiedzialności, jaka na mnie ciąży.

Zwrócił nam też uwagę na inne nieprawidłowości w służbie zdrowia: – Lekarz to jedyny zawód, w którym wolno (i często trzeba) pracować dłużej niż 12 godzin. Często bywa tak, że po 24 godzinach pracy (dyżur) muszę pracować dalej. To jest horror, w ten sposób, ze zmęczenia, mogę zabić człowieka. Chyba nie chciałby pan, żebym pana operował w trzydziestej godzinie pracy?

Podkreślił też: Za podobny czas pracy moi znajomi menedżerowie zarabiają 20–30 tysięcy złotych miesięcznie.

Piotr Lisiewicz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (0)