Wiceprezes TVP pozwie "Wyborczą" za oskarżenia o nazizm
Wiceprezes TVP Piotr Farfał zapowiedział, że pozwie "Gazetę Wyborczą" do sądu. Zareagował on w ten sposób na opublikowanie przez gazetę tekstu "Były neonazista w TVP", w którym autor oskarża go m.in. o pisanie rasistowskich artykułów. Farfał domaga się m.in. 50 tys. zł zadośćuczynienia, przeprosin na stronach najbardziej poczytnych dzienników i tygodników, a dla samego autora artykułu - kary pozbawienia wolności za "publiczne znieważenie".
20.06.2006 13:20
Farfał wystąpi też do sądu o zakazanie "Gazecie Wyborczej" wszelkich publikacji na jego temat. Zapowiada też, że podejmie takie same kroki wobec wszystkich autorów, redaktorów naczelnych i wydawców, którzy będą powielać "nieprawdziwe rewelacje Marcina Kowalskiego".
W poniedziałkowej "GW" ukazał się artykuł Marcina Kowalskiego, w którym napisał on m.in., że Farfał przez dwa lata był wydawcą rasistowskiej gazety "Front". Miał w napisać napisać m.in. "nie tolerujemy tchórzów, konfidentów, Żydów. Jesteśmy przyszłością - zwarci, silni, solidarni, bezwzględni, bezkompromisowi i zawsze gotowi do walki. Po prostu jesteśmy najlepsi".
Sam Farfał powiedział w poniedziałek dziennikarzom, że "nie pamięta tego i nie był to jego tekst". Zapowiedział również, że nie ma zamiaru podawać się do dymisji.
Mam prawo oczekiwać zarówno od Rady Nadzorczej, która mnie wybrała, jak i od pozostałych członków zarządu TVP, pewnej lojalności i zrozumienia dla całej sytuacji oraz oczekiwania na wyjaśnienie sprawy - powiedział Farfał.
Podkreślił, że ten artykuł i cytaty, które w nim przytoczono jako jego wypowiedzi, "nie są i nie były jego wypowiedziami". Napisałem dokładnie cztery artykuły do tego pisma: trzy - opisujące historię Ligi Narodowej i Ligi Polskiej w latach 1886-1914 i czwarty tekst, który jest cytowany przez "GW", że nigdy nie byłem i nie jestem nazistą - podkreślił Farfał.
Farfał powiedział, że w wieku 15-16 lat, czyli jako bardzo młody człowiek, dał się "zmanipulować kolegom z podwórka i dał się wpisać z imieniem i nazwiskiem na tył okładki jako redakcja pisma". To nie była żadna redakcja tylko adres kontaktowy. Innego nie mogli podać, podali więc mój. I to jest cały mój związek z tą sprawą - zaznaczył.
Zarzucił też "GW" manipulację. Wyjaśnił, że w rozmowie z dziennikarzem gazety podkreślił, że "dzisiaj nie publikowałby w takim piśmie". Cytat w gazecie brzmi natomiast: "dzisiaj bym ich nie napisał".
Ja powiedziałem, że dzisiaj w ogóle nie publikowałbym w takiej gazecie, że w ogóle w jakikolwiek sposób nie byłbym związany z taką gazetą. Mam nadzieję, że pan redaktor Kowalski nagrywał naszą rozmowę na magnetofon i będziemy mieli dowody w sądzie - dodał.
Farfał podkreślił, że jego wypowiedzi nie były autoryzowane, nie znalazł bowiem na to czasu.
Zastępca redaktora naczelnego "GW" Piotr Pacewicz powiedział, że zarzuty Farfała są dla niego niezrozumiałe. Ja sam widziałem te pisemka. Jest on tam podpisany z imienia i nazwiska jako redaktor oraz jeden z tekstów jest podpisany jego nazwiskiem. Dlatego nie rozumiem, na czym polega nasza manipulacja - powiedział Pacewicz.
Faktem jest, że ok. 10 lat temu redagował on neonazistowskie pisemko i pisał neonazistowskie treści. To chyba nie budzi niczyich wątpliwości. On oczywiście może twierdzić, że zmienił potem przekonania, że tego by nie powiedział, natomiast fakt pozostaje bezspornym - dodał Pacewicz.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie zamierza natomiast zajmować się tą sprawą, bo - jak powiedział rzecznik przewodniczącej KRRiT Tomasz Różański - nie leży to w jej kompetencjach.
Jak dotąd nie wpłynęło też do nas żadne zawiadomienie w tej sprawie. Jeżeli dostaniemy jakiekolwiek pismo z treścią, która będzie wskazywała na to, że powinniśmy podjąć jakieś działania w tej sprawie, to je podejmiemy - dodał Różański.