Wiceminister z raportu NIK
Jak to możliwe, że negatywny bohater raportu
Najwyższej Izby Kontroli zostaje wiceministrem? Niedawno szef
resortu zdrowia Marian Czakański chciał swoim zastępcą uczynić
Jacka Świątkiewicza, którego NIK obciąża winą za nieprawidłowości
przy prywatyzacji szpitala w Więcborku. "Rzeczpospolita" dotarła
do utajnionego protokołu tej kontroli.
O Świątkiewiczu jest głośno już od kilku dni. Tuż po nominacji wyszło bowiem na jaw, że jako dyrektor szpitala był zamieszany m.in. w wyłudzenia pieniędzy z kasy chorych. To jednak tylko część nieprawidłowości, za które odpowiada - piszą dziennikarze "Rzeczpospolitej" Andrzej Stankiewicz i Grażyna Rakowicz.
W kwietniu 2001 r. rada powiatu w Sępólnie Krajeńskim podjęła uchwałę o likwidacji szpitala w Więcborku (Kujawsko-Pomorskie). Chodziło o przekształcenie państwowej placówki w szpital niepubliczny, prowadzony przez spółkę Pow Medica.
Kontrolerzy podkreślają, że Świątkiewicz występował w podwójnej roli - był zarówno dyrektorem szpitala, jak i prezesem spółki, która go miała przejąć. NIK zauważył, że tuż przed przekształceniem placówki jej zobowiązania "w sposób znaczny wzrastały". Przykłady? Od stycznia do końca czerwca 2001 r., kiedy szpitalem zarządzał dyrektor Jacek Świątkiewicz, strata szpitala wzrosła z 130 do 487 tys. zł (o 275%), a zobowiązania z 1,659 mln zł do 2,025 mln zł (o 22%) - wyliczyli kontrolerzy.
To dlatego, że dużo w tym czasie inwestowaliśmy w sprzęt - zapewnia Świątkiewicz.
NIK zarzuca mu, że zgodził się na opłacanie z pieniędzy szpitala niepotrzebnych doradców. Na likwidatora władze powiatu wybrały poznańską Kancelarię Radców Prawnych A. Pieścik, G. Piasecki, W. Pietrzykowski, W. Wolniewicz, która zamawiała nieprzydaten ekspertyzy i zatrudniała na koszt szpitala zbędnych pracowników - twierdzą kontrolerzy.
Jak to możliwe, że przed nominacją (Świątkiewicza) nikt nie sprawdził dokumentów NIK? - stawiają pytanie dziennikarze "Rzeczpospolitej". Najważniejsze jest zaufanie do kandydata, ale nie ma przeciwwskazań, by premier czy ministrowie zwracali się do nas z pytaniami - przyznaje rzeczniczka NIK Małgorzata Pomianowska. Tyle tylko, że jeszcze nikt nigdy tego nie zrobił. (PAP)