Wiceminister opowiada posłom o szczycie, na którym nie był
Szczyt w Brukseli zakończył się sukcesem Polski - powiedział wiceszef MSZ Paweł Kowal prezentując w Sejmie informację rządu na temat czerwcowego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli. Premier Jarosław Kaczyński, w odpowiedzi na pytania, dlaczego to nie on przedstawia informację zamiast nieobecnej minister Fotygi, odpowiedział: Mnie też nie było.
06.07.2007 | aktual.: 06.07.2007 14:24
Tymczasem, zdaniem premiera Jarosława Kaczyńskiego, wokół rezultatów czerwcowego szczytu Unii Europejskiej panuje "paranoja". To wszystko co się dzieje wokół Brukseli to jest zjawisko zdumiewające - powiedział premier.
Informacja przedstawiana jest na wniosek PO, która - odmiennie niż rząd - uważa, że szczyt nie zakończył się sukcesem i zarzuca negocjatorom niedotrzymanie deklaracji formułowanych przed szczytem.
Przedłużenie systemu głosowania w Radzie UE zgodnie z zasadami obowiązującymi w Traktacie z Nicei przekroczyło to, czego można było się spodziewać przed szczytem UE - mówił wiceszef MSZ Paweł Kowal.
Wiceminister podkreślił, że postulatem o największej wadze było uzyskanie korzystnego dla Polski rozwiązania jeżeli chodzi o system głosowania w Radzie UE.
Jak dodał, przedstawicielom innych państw znane było przywiązanie Polski do korzystnego dla nas systemu nicejskiego. Warszawa - mówił - chcąc zająć aktywną rolę w pracach nad nowym traktatem, zaprezentowała najbardziej demokratyczny tzw. system pierwiastkowy.
Jednak - podkreślił Kowal - już pierwszego dnia negocjacji okazało się, że tylko Polska i Czechy zainteresowane są rozmową o zmianie systemu. Dlatego Polska zaproponowała przedłużenie obowiązywania zasad nicejskich.
W piątek wieczorem padła jasna deklaracja, że jest możliwe obowiązywanie Nicei do 2017 r. na życzenie jednego z państw członkowskich. Takie rozwiązanie było rozwiązaniem optymalnym, przekraczającym to co można było oczekiwać wcześniej - ocenił wiceszef MSZ.
Również premier uważa, że Polska na szczycie odniosła "wielki sukces". Rozmiary sukcesu dostrzegają najlepiej ci, którzy się znają na sprawach UE i wiedzą, że dalece przekracza to, co jest napisane, a napisane jest i tak bardzo dużo - dodał.
Według premiera, w kwestii oceny wyników szczytu UE mamy do czynienia ze zjawiskiem smutnym. W sprawie, gdzie lojalność wobec własnego narodu powinna obowiązywać, mamy do czynienia z próbą niszczenia tego sukcesu, dlatego, że jest to sukces prezydenta, przyszłego kandydata na prezydenta, że jest to sukces partii - mówił premier.