Wg podręcznika Pomorze i Śląsk wciąż należały do Niemiec
Dyrekcja katolickiej szkoły podstawowej Serca
Jezusowego w Berlinie wycofała, po interwencji rodziców, materiały
pomocnicze do nauki niemieckiego, zawierające mapkę z błędnie
zaznaczoną granicą polsko-niemiecką, bez należących od 1945 roku
do Polski Pomorza i Śląska.
Nie będziemy już więcej korzystali z zawierających błędy materiałów - zapewniła dyrektorka szkoły Petra Weischede.
Zapowiedziała, że w czasie lekcji nauczycielka przedmiotu wyjaśni dzieciom, na czym polegał błąd, i przedstawi właściwy przebieg granicy. Przeprosimy dzieci i rodziców - oświadczyła dyrektorka.
Wykorzystywana w IV klasie książka "Literatur-Kartei" zawierała mapę Polski, na której granica polsko-niemiecka odpowiadała stanowi sprzed wybuchu II wojny światowej, natomiast granica wschodnia była zgodna z powojennymi ustaleniami.
Publikacja jest materiałem pomocniczym do powieści Petera Haertlinga "Ben kocha Annę", opisującej przygody pochodzącej z Polski dziewczynki, która w ramach łączenia rodzin osiedliła się w latach 70. wraz z rodzicami w RFN. Książka, ilustrująca problemy przesiedleńców z Polski, jest omawiana w wielu niemieckich szkołach.
Wydawnictwo Verlag an der Ruhr z Muelheim an der Ruhr wyjaśniło, że najnowsze, pochodzące z 1994 roku wydanie książki uwzględnia obecny przebieg granicy polsko-niemieckiej, zgodnie z umowami międzynarodowymi, w tym polsko-niemiecką umową graniczną z listopada 1990 roku. Mapka pochodzi z jednego z wcześniejszych wydań - powiedziała rzeczniczka wydawnictwa.
Pracownik Instytutu im. Georga Eckerta, placówki zajmującej się badaniem treści podręczników szkolnych, Robert Maier powiedział, że zawierająca błędy mapka jest - jak podejrzewa - przykładem "dyletantyzmu". Nie podejrzewam, że stoi za tym jakiś zamysł polityczny, gdyż inaczej autorzy nie przypisaliby Polsce z taką oczywistością południowej części Prus Wschodnich - powiedział historyk. Maier przypomniał, że jego instytut już w 1996 roku interweniował w wydawnictwie w sprawie tej mapki, jednak nie otrzymał odpowiedzi. Jak podkreślił, po interwencjach instytutu wydawnictwa korygują zwykle "milcząco" niezgodne z prawdą treści. (js)
Jacek Lepiarz