Wezwał karetkę do szpitala, bo lekarz odmówił badania
Wnuk ciężko chorej Rozalii Kroczak musiał wzywać pogotowie, mimo że kobieta była już w szpitalu w Gorzowie Wielkopolskim. Lekarz odmówił przyjęcia pacjentki, bo... nie przywiozła jej karetka - informuje "Gazeta Lubuska".
W sobotę o 9.56 dyspozytorka pogotowia odebrała telefon od Rafała. Jestem w szpitalu, przywiozłem babcię, źle się czuje ma duszności, leczy się na zapalenie płuc - powiedział Rafał. Dlaczego dzwoni pan do pogotowia, jak pan jest w szpitalu? - pyta zdziwiona dyspozytorka. Mężczyzna tłumaczy, że lekarz nie chciał przyjąć babci, bo nie przywiozła jej karetka.
Dyspozytorka prosi o interwencję lekarza dyżurnego w sztabie kryzysowym wojewody. Ten rozmawia z dyżurującym w lecznicy. To jednak nic nie daje. Rafał znów dzwoni na pogotowie. W rozmowie z dyspozytorką mówi, że dyżurujący lekarz powiedział mu: "I co? Miało pogotowie przyjechać. Bało się?".
Dyspozytorka decyduje w końcu o wysłaniu do szpitala karetki. Absurdalność sytuacji jest przerażająca - lekarz z pogotowia bada panią Rozalię na oddziale ratunkowym i stwierdza niewydolność krążenia z migotaniem przedsionków. Kobieta zostaje umieszczona w sali "R" oddziału wewnętrznego. To oddział intensywnego nadzoru - czytamy w "Gazecie Lubuskiej".
Rzecznik szpitala Krzysztof Cichowlas twierdzi, że chora nie była w stanie zagrażającym życiu i powinna pójść do ambulatorium. Wie to od kolegów lekarza dyżurującego w sobotę. Zbieramy informacje, czekam na pełne wyjaśnienia, także dyżurującego lekarza - wyjaśnia "Gazecie Lubuskiej".