"Weto to samobójcza broń, może doprowadzić do izolacji Polski"
Polska w sprawie systemu ważenia głosów w Radzie UE powinna pamiętać, że weto jest samobójczą bronią i może doprowadzić do izolacji naszego kraju - uważa profesor Zdzisław Mach z Centrum Stosunków Europejskich Uniwersytetu Jagielońskiego.
17.06.2007 | aktual.: 17.06.2007 15:45
Odnosząc się do sobotniego spotkania prezydenta Lecha Kaczyńskiego z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, Mach podkreślił, że "nie jest dobrze, iż prezydent nie był w stanie ustąpić ze skrajnego stanowiska" - jakim w ocenie profesora - jest system pierwiastkowego ważenia głosów.
Weto to jest naprawdę samobójcza broń, taki guzik atomowy. Obawiam się, że Polska, po skutecznym wecie w sprawie rosyjskiego embarga na polskie mięso, nauczyła się nie tego, że trzeba liczyć na solidarność tylko tego, że jak będzie twardo obstawać przy swoim to dostanie to czego chce - podkreślił profesor.
Tymczasem - jak dodał - Polacy powinni się nauczyć europejskiej solidarności i tego, że nie zostaną sami, jeśli będą potrafili ją okazać innym państwom członkowskim. Niedługo będą ważne rzeczy do ugrania i nikt nam wtedy nie pomoże ponieważ pokażemy się jako nieodpowiedzialni i egoistyczni partnerzy - dodał.
Podkreślił także, w jego opinii proponowany przez Polskę pierwiastkowy system podziału głosów nie jest demokratyczny. Demokracja opiera się na tym, że każdy obywatel ma jeden głos i system podwójnej większości (zapisany w Traktacie Konstytucyjnym) jest właśnie najbardziej demokratyczny. Oczywiście nie jest korzystny jeśli patrzymy na Europę z punktu widzenia partykularnych interesów narodowych. Ale jeśli patrzymy na nią jako na demokrację to nie ma powodu żeby nie liczyła się większość obywateli - dodał.
Podkreślił także, że sprawa ważenia głosów w Radzie UE pokazuje, iż polskie władze a także część opozycji, patrzą na Europę "nie jako na wspólnotę, tylko arenę walki, na której chodzi o to, by wydrzeć dla swojego kraju jak największy ochłap". My przystępowaliśmy do Europy wartości, wspólnoty a nie do kasy "Europa", z której mamy wydrzeć jak najwięcej - zaznaczył. Dodał, że taki sposób patrzenia na UE może doprowadzić do marginalizacji Polski w istotnych dla niej sprawach.
Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji z kanclerz Niemiec się nie udało. Ona też nie widzi powodu dlaczego 80 mln Niemców ma nie mieć do powiedzenia tyle co 40 mln Polaków. Po drugie Niemcom zależy na Europie bo zawsze byli proeuropejscy - powiedział profesor. Dla Polski to nie jest dobrze, że polski prezydent nie był w stanie ustąpić ze swojego skrajnego stanowiska - dodał.