Węgrzy podzieleni jak 50 lat temu
Były ambasador Węgier w Polsce i uczestnik budapeszteńskiego powstania 1956 roku Akos Engelmayer uważa, że dziś jego rodacy są podobnie podzieleni jak 50 lat temu. Wydarzenia w Budapeszcie, gdzie od miesiąca bez przerwy trwają demonstracje przeciwko rządowi, porównał też do wydarzeń w Kijowie podczas pomarańczowej rewolucji.
24.10.2006 | aktual.: 24.10.2006 11:25
Akos Engelmayer powiedział, że sytuacja na Węgrzech powtórzyła się i przypomina antykomunistyczne powstanie sprzed półwieku: premier posługuje się kłamstwem, a wobec protestujących stosowana jest brutalna siła. Na groby pomordowanych przychodzą ich oprawcy, by podczas oficjalnych uroczystości składać im hołd, a tych, którzy przeżyli lata terroru spycha się z placu - podsumował.
Natomiast były Ambasador Polski w Budapeszcie uważa, że jest ogromna różnica między sytuacją Węgier i Węgrów dziś i 50 lat temu. Profesor podkreślił, że w 1956 roku pozycja ambasadora Rosji rezydującego w Budapeszcie była zupełnie inna, wtedy też Rosjanie krwawo zdławili rewolucję. Kluczową rolę - jego zdaniem - grała obecność militarna ZSSR, co przesądziło o losach powstania. Maciej Koźmiński przypomniał, że w 1956 roku w Budapeszcie, Moskwę reprezentował ambasador Andropow, który później został sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.
W ocenie Macieja Koźmińskiego, gdyby w odpowiednim czasie premier Węgier zgłosił przynajmniej gotowość ustąpienia, dziś sytuacja nie byłaby tak napięta.