Wędzonka dla komornika
W Zakładach Przetwórstwa Mięsnego w
Krotoszynie zatrzymano maszyny, wygaszono piece i zwolniono całą,
ponad stuosobową załogę. To najprawdopodobniej już ostateczny
koniec tej znanej od przeszło 100 lat firmy, w której m.in.
opracowano recepturę słynnej w całej Polsce "wędzonki
krotoszyńskiej" - pisze "Gazeta Poznańska".
07.10.2006 | aktual.: 07.10.2006 00:25
Właściciel Czesław Jagła tłumaczy, że nie miał innego wyjścia, bo sąd odmówił ogłoszenia upadłości firmy. Upadłość miała być według Jagły ostatnią szansą, gdyż stwarzała ponoć możliwość porozumienia się z wierzycielami. Sąd Gospodarczy w Kaliszu uznał jednak, opierając się na opiniach biegłego, że krotoszyńskiej firmy nie stać już nawet na pokrycie kosztów postępowania upadłościowego.
Kłopoty zaczęły się rok temu. Firma Czesława Jagły przestała płacić wynagrodzenia pracownikom, pieniędzy nie dostawali też dostarczający żywiec rolnicy. Jagła tłumaczył te kłopoty kosztami, jakie poniósł, by dostosować zakłady do standardów unijnych. Od dłuższego czasu szukał dla swojej firmy inwestora. Z początku miał to być bank, później poniecka spółka Łagrom. Jej przedstawiciele twierdzą, że wycofali się ze współpracy, gdy w krotoszyńskim przedsiębiorstwie pojawił się komornik. Wtedy skończyły się pieniądze na zakup surowca.
Burmistrz Krotoszyna Julian Jokś nie szczędzi ostrych słów pod adresem Czesława Jagły i jego gospodarczych poczynań. To zbrodnia na naszym mieście - mówi. Jestem rozżalony i zły, że marka ciesząca się uznaniem w świecie, trafiła w ręce człowieka, który ją zaprzepaścił - dodaje. (PAP)