PolskaWędkarz wjechał na taflę jeziora; lód załamał się

Wędkarz wjechał na taflę jeziora; lód załamał się

Bezsensowną brawurą popisał się kierowca
dostawczego Volkswagena. Wędkarz wjechał na taflę jeziora
Śniardwy, lód jednak nie wytrzymał ciężaru auta i się załamał.
Kierowca cudem przeżył - informuje "Gazeta Olsztyńska".

06.02.2006 | aktual.: 06.02.2006 07:27

Nawet lód półmetrowej grubości nie gwarantuje bezpieczeństwa - ostrzegają ratownicy. Ale nie przeszkadza to wędkarzom, którzy dla własnej wygody wjeżdżają samochodami na zamarznięte jeziora. Ryzyko jest jednak olbrzymie. Przekonał się o tym w sobotę wędkarz z Grajewa.

Choć lód na jeziorach ma nawet ponad pół metra grubości, to bywają miejsca znacznie cieńsze. Szczególnie niebezpiecznie jest w okolicach ujść rzek do jezior, śluz, a także w miejscach, gdzie biją podwodne źródła. Tak właśnie było koło Białoławki nad jeziorem Śniardwy. Kierowca Volkswagena Transportera zjechał ze skarpy na lód.

Chciał zawrócić, ale tafla pękła i przodem wpadł do wody - opowiada Jan Sagański z Mazurskiej Służby Ratunkowej w Okartowie nad Śniardwami.

Auto na szczęście utknęło między krami, a wędkarz zdołał się wydostać na brzeg. Wczoraj ratownicy po kilku godzinach zmagań wyciągnęli samochód.

To drugi tej zimy taki wypadek. Ponad tydzień temu, również na Śniardwach, lód załamał się pod Volkswagenem Golfem. I tu kierowca zdołał się uratować. Ale już dwa lata temu nie udało się uniknąć tragedii. Na jeziorku koło Małdyt pod lód wpadło Audi, dwie siedzące w środku osoby utonęły - przypomina dziennik.

Niestety bezmyslnych kierowców nie można karać za wjeżdżanie na zamarznięte jeziora. Policjanci mogą im tylko zwrócić uwagę. Nie ma przepisu w Prawie o ruchu drogowym, który mówiłby cokolwiek o jeździe po lodzie - wyjaśnia w rozmowie z "Gazetą Olsztyńską" Krzysztof Walaszczyk z Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Olsztynie. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)