Wdowa po Kuligu domaga się odszkodowania od PKP
Odszkodowania i renty domaga się od PKP wdowa
po znanym rajdowcu Januszu Kuligu, który zginął rok temu pod
kołami pociągu na przejeździe kolejowym w Rzezawie
(Małopolskie).
07.03.2005 | aktual.: 07.03.2005 17:17
Uznałam, że jest to mój obowiązek wobec dwójki dzieci, by zadbać o ich utrzymanie i zapewnić im godny byt - powiedziała Agnieszka Kulig, mama 8-letniej Paulinki i 9-miesięcznej Julii, która urodziła się już po śmierci ojca.
Agnieszka Kulig dodała, że w świetle wyroku skazującego wobec dróżniczki, która nie opuściła rogatek, wina PKP została udowodniona. Sprawa jest zatem oczywista - oświadczyła.
Jak wyjaśniła, pismo z wnioskiem o przyznanie odszkodowania i renty miało w poniedziałek być przekazane do PKP z krakowskiej kancelarii prawnej, reprezentującej interesy rodziny Kuliga.
Informujemy w nim o naszych roszczeniach i oczekujemy stanowiska PKP. Jeżeli nie otrzymamy satysfakcjonującej odpowiedzi w przepisowym terminie, dopiero wtedy zdecydujemy się na skierowanie pozwu do sądu cywilnego - powiedziała Agnieszka Kulig. Ze względu na początkowy etap postępowania wdowa po Januszu Kuligu odmówiła informacji o wysokości roszczeń.
Do wypadku doszło wieczorem 13 lutego 2004 r. na strzeżonym przejeździe w Rzezawie koło Bochni, gdzie dyżur pełniła 50-letnia dróżniczka. Kobieta nie opuściła szlabanów, przez co kierowany przez Janusza Kuliga fiat stilo wjechał wprost pod pociąg pospieszny relacji Zielona Góra-Zamość. Kierowca zginął na miejscu.
21 grudnia zeszłego roku Sąd Rejonowy w Bochni uznał winę dróżniczki Michaliny K. i skazał ją na karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Dodatkowo sąd orzekł wobec kobiety zakaz wykonywania zawodu dróżniczki oraz zajmowania innych stanowisk związanych z bezpieczeństwem na kolei na pięć lat. Wyrok nie jest prawomocny.