"Wciąż widzę przed oczami trupy". Wstrząsające wyznania ocalonych z Auschwitz
Wciąż widzę przed oczami trupy, które woziłem do krematorium - mówi WP 95-letni Kazimierz Piechowski. Do Auschwitz trafił w drugim transporcie - w tamtej chwili stał się numerem. Miał 20 lat.
27.01.2015 | aktual.: 27.01.2015 10:38
Po dwóch latach piekła, 20 czerwca 1942 r., Piechowski zdecydował się na brawurową ucieczkę - jedną z najbardziej spektakularnych w dziejach obozu. Wraz z trzema innymi więźniami włamał się do magazynu mundurów, wykradł samochód esesmański Steyr 220 i z bronią wyjechał nim wraz z kolegami przez obozową bramę.
Z tego doświadczenia nie wyzwolimy się nigdy, bo ono stanowi część nas - wyznaje Krystyna Kobylańska. Długo nie opowiadała o swoim dzieciństwie w Auschwitz. Ze wstydu. Czuła się napiętnowana. Do obozu trafiła z matką i siostrą po powstaniu warszawskim. Miała 7 lat.
Wszyscy mówili, że stąd się nie wychodzi, chyba że przez komin - mówi 83-letni Stefan Sot. Do Auschwitz został wywieziony z obozu w Pruszkowie, do którego trafił podczas powstania warszawskiego. Miał 13 lat. 27 stycznia to nie był koniec jego gehenny: przeżył "marsz śmierci", był więźniem Mauthausen i Ebensee. Tam doczekał wyzwolenia przez Amerykanów.
27 stycznia obchodzimy 70. rocznicę wyzwolenia hitlerowskiego obozu Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu i Brzezince. Radzieckich żołnierzy, którzy oswobodzili więźniów, witały "chodzące szkielety w pasiakach". W obozie wyzwolenia doczekało około 7 tys. w większości chorych i skrajnie wyczerpanych więźniów, pozostałych przepędzono w głąb Rzeszy w morderczych "marszach śmierci".
Reporter: Joanna Stanisławska Zdjęcia i montaż: Mikołaj Przeździak Producent: Dominika Płońska