Wciąż trwają poszukiwania górnika z kopalni Silesia
Do niedzielnego popołudnia trwające drugą dobę poszukiwania 29-letniego górnika z kopalni Silesia nie przyniosły przełomu. Z podziemnego zbiornika, do którego w sobotę wpadł pracownik, wydobyto dotąd ponad 45 ton węgla.
12.08.2012 | aktual.: 12.08.2012 17:09
- W prowadzonej nieprzerwanie akcji uczestniczą cztery zastępy ratownicze oraz wyspecjalizowani alpiniści z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego - powiedziała rzeczniczka Przedsiębiorstwa Górniczego (PG) Silesia w Czechowicach-Dziedzicach Ewa Szpejna.
Do sobotniego wypadku w Silesii doszło ok. 460 m pod ziemią. Górnik wpadł do głębokiego na ok. 25 metrów zbiornika w połowie wypełnionego węglem. Ratownicy sądzili, że na ślad pracownika naprowadzi ich sygnał emitowany z nadajnika umieszczonego w jego lampce. Znaleziono jednak tylko lampkę z nadajnikiem. Do dalszych poszukiwań dwukrotnie wykorzystano psa, który wskazał kierunek, gdzie może znajdować się zaginiony.
Aby wydostać górnika trzeba ostrożnie wybrać węgiel ze zbiornika. W tym celu zainstalowano tam specjalne urządzenie z kołowrotem. Ratownicy stopniowo wybierają węgiel i za pomocą tego wyciągu usuwają go ze zbiornika. To trudne i czasochłonne. Ratownicy nie mają też wiele miejsca - średnica zbiornika wynosi 5 metrów.
Dotąd nie wyjaśniono, jak to się stało, że górnik wpadł do zbiornika. Ustalono, że mężczyzna znalazł się na taśmociągu, którym był transportowany węgiel. Zauważono go, gdy wraz z urobkiem osuwał się do zbiornika. Chwilę później taśmociągi zatrzymano. Kopalnia wstrzymała wydobycie węgla.
PG Silesia jest spółką z większościowym udziałem czeskiego inwestora, który kupił kopalnię od Kompanii Węglowej. Wiosną tego roku, po ponad roku przygotowań i inwestycji, zakład wznowił wydobycie węgla. To pierwszy poważny wypadek, do którego doszło w tej kopalni od jej ponownego uruchomienia. Poszukiwany górnik pracuje w kopalni od niespełna roku. Ma żonę i dzieci.