Wciąż nie wiadomo, czy ptasią grypą mogą zarażać ludzie
Światowa Organizacja Zdrowia przyznała, że pośpieszyła się z konkluzją, według której badania ofiar epidemii wykazały, iż wirus ptasiej grypy nie może przenosić się z człowieka na człowieka.
Według WHO, z ostatnich doniesień wynika, że formułowanie takiego
wniosku było przedwczesne.
Optymistyczny komunikat WHO z ubiegłego piątku został przyjęty z dużą ulgą, gdyż rozpraszał obawy, że śmiercionośny wirus, który spowodował już konieczność zabicia milionów kur i innego drobiu w wielu krajach Azji, może szybko szerzyć się wśród ludzi.
We wtorek Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała jednak, że podczas badań dwóch zmarłych na ptasią grypę sióstr w Wietnamie doszło do pomyłki. W piątek uznano, że wirusy u obu sióstr były w całości pochodzenia drobiowego, bez genów ludzkich, co dawało podstawy do stwierdzenia, że nie uległy one mutacji, pozwalającej na łatwe przenoszenie się z człowieka na człowieka.
"Dzisiaj jednak WHO dowiedziała się, że zbadano wirusa tylko od jednej siostry" - głosi opublikowany we wtorek w Genewie komunikat, dodając, że rezultaty badań drugiej siostry będą znane pod koniec bieżącego tygodnia.
Według rzecznika WHO Dicka Thompsona, do tego czasu nie będzie można formułować żadnych wniosków, zwłaszcza, że to właśnie niezbadana dotąd siostra była przypadkiem bardziej interesującym. To ona bowiem nie miała żadnej bezpośredniej styczności z chorymi ptakami. "Dlatego też, nie możemy wykluczyć, że wirus przeniósł się z człowieka na człowieka" - powiedział rzecznik.
Wietnam jest krajem najciężej dotąd dotkniętym przez wirusa HSN1. Choroba zaatakowała także ogromne ilości kur i kaczek w Korei Południowej, Japonii, Tajlandii, Kambodży, Chinach, Laosie i Indonezji. Eksperci medyczni ostrzegli, że wirus może wywołać poważną epidemię wśród ludzi, jeśli w wyniku mutacji rozwinie zdolność przenoszenia się z człowieka na człowieka.