Wchodził przez komin do domu sąsiadów
Policja uratowała rano
Kanadyjczyka tkwiącego od pięciu godzin w ciasnym przewodzie
kominowym, przez który chciał dostać się do domu.
35-letni mieszkaniec Toronto, który popijał z kompanami w swoim domu, na chwilę wyszedł do pobliskiego lasku. Gdy chciał wrócić do domu, okazało się, że drzwi są zamknięte i nikt nie reaguje na dzwonek i krzyki.
Wpadł na pomysł, żeby wrócić do domu przez komin - wejściem używanym często przez kanadyjskiego Świętego Mikołaja. Z trudem wgramolił się na dach i wślizgnął się do przewodu kominowego. W środku jednak utknął i nie mógł się ruszyć.
Nikt nie usłyszał jego wezwań o pomoc, gdyż - jak się okazało - pomylił domy i trafił do komina w domu sąsiadów, którzy wyjechali.
Spędził pięć godzin w temperaturze kilku stopni poniżej zera, na próżno wołając o pomoc. Pozostali uczestnicy zakrapianej kolacji w ogóle go nie słyszeli. Dopiero rano do ludzi idących do pracy dotarły rozpaczliwe jęki wydobywające się z komina piętrowego domu.
Wezwana przez przechodniów policja wyciągnęła mężczyznę z pułapki. Miał szczęście, że sąsiedzi nie palili w kominku i że tegoroczna zima w prowincji Ontario, gdzie w styczniu panuje zazwyczaj 20-stopniowy mróz, jest wyjątkowo łagodna.