Ważą się losy unijnej konstytucji
O godz. 8.00 rano w Luksemburgu
rozpoczęło się referendum w sprawie unijnej konstytucji.
Mieszkańcy tego małego kraju Unii Europejskiej będą mieli sześć
godzin na powiedzenie "tak" lub "nie" Traktatowi Konstytucyjnemu
UE. Wstępne wyniki referendum mają być znane zaraz po zamknięciu
lokali wyborczych, czyli o godz. 14.00.
Do głosowania w Luksemburgu uprawnionych jest ponad 200 tys. osób, czyli połowa wszystkich mieszkańców. Udział w referendum jest dla Luksemburczyków obowiązkowy, za złamanie tego prawa grozi kara grzywny.
Luksemburczycy otrzymają kartę do głosowania, na której pytanie o unijną konstytucję będzie zadane w trzech językach: po luksembursku, francusku i po niemiecku. Są to trzy języki urzędowe w tym kraju.
Luksemburg to jeden z najmniejszych krajów UE, ale po fiasku konstytucji we Francji i Holandii referendum w tym kraju nieoczekiwanie nabrało znaczenia. "Tak" Luksemburczyków dla konstytucji może zadecydować, że o dokumencie tym znów zacznie się w ogóle myśleć.
Trudno było przewidzieć, jaki będzie rezultat referendum. W Luksemburgu nie wolno publikować wyników sondaży na miesiąc przed głosowaniem. Według ostatniego, z 10 czerwca, za traktatem było 55% wyborców. Jednak liczba zwolenników konstytucji spadła od maja o 4 punkty proc. Nieoficjalne źródła podają, że 55% Luksemburczyków zamierza poprzeć konstytucję.
Do poparcia konstytucji wzywał m.in. premier Luksemburga Jean-Claude Juncker, do niedawna przewodniczący UE, który zapowiedział, że jeśli wynik referendum będzie niekorzystny, poda się do dymisji.
Wielkie Księstwo Luksemburga jest dziedziczną monarchią konstytucyjną. Głową państwa jest wielki książę Henri. Luksemburg jest jednym z najbogatszych krajów UE, z produktem krajowym brutto na jednego mieszkańca ponad 50 tys. euro rocznie.