Wawrzyniec Konarski i Norbert Maliszewski komentują sprawę Wandy Nowickiej
Wiele hałasu o nic. Wiele się działo, aby się nic nie stało i wszyscy po trosze na tym stracili - tak decyzję sejmu o tym, by nie odwoływać Wandy Nowickiej z funkcji wicemarszałka komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską dr Norbert Maliszewski, ekspert ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego. Zdaniem prof. Wawrzyńca Konarskiego, ta sprawa to wizerunkowa porażka Janusza Palikota, który teraz musi być konsekwentny. - Jeśli nie pozbędzie się niesubordynowanej działaczki, ośmieszy się - stwierdza politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
08.02.2013 | aktual.: 08.02.2013 15:08
W sumie głosowało 303 posłów. Za było 45 posłów, przeciw 245, a 13 się wstrzymało. Po głosowaniu Wanda Nowicka wyszła na trybunę i zapowiedziała, że nie zamierza ustępować. Jak dodała, przez ostatnie dwa tygodnie czuła się potraktowana instrumentalnie i nie czuła się winna stawianych jej zarzutów. Ruch Palikota cofnął rekomendację Wandzie Nowickiej po tym, jak okazało się, że przyjęła 40 tysięcy nagrody od Prezydium Sejmu. RP chciał, by na stanowisku wicemarszałka zastąpiła ją Anna Grodzka.
Zdaniem rozmówcy Wirtualnej Polski Ruch Palikota zyskał na debacie wokół odwołania Nowickiej i kandydatury Grodzkiej, bo był już - jak to ujmuje Maliszewski – "politycznym trupem". Sondaże były bezlitosne dla tej partii, poparcie oscylowało wokół 5 proc. Ta sprawa przywróciła go jednak do życia, tchnęła w niego nową energię.
- Palikot ostatnio nie mógł zaistnieć, choć próbował desperacko, jakby miał polityczne ADHD. Nagle znalazł temat, który dla jego elektoratu jest ważny i gorący. Był niczym odstawiony na boczny tor Billy the Kid, który znów zaczął strzelać. Krytykował za nagrody w czasie kryzysu, wymyślał od kołtunów… To wąskiej grupie mogło się spodobać, uwierzyli na powrót, że to Palikot niesie sztandar postępu i mogą na niego głosować - stwierdza Maliszewski. To przełożyło się na wzrost notowań.
"Palikot padł od jednego celnego strzału"
Głosowanie to jednak spektakularna przegrana Palikota, bilans więc wcale nie wychodzi dodatni. - Palikot się wywrócił. Słowa Nowickiej to dla niego policzek. Dużo strzelał, ale sam padł celnie trafiony. Tusk i Miller pokazali mu, kto jest politycznym wyjadaczem. Pokrzyżowali Palikotowi szyki, to był szach, a gdyby udało się któremuś z nich przyciągnąć Nowicką, to byłoby postawienie kropki nad "i" - mat - mówi ekspert.
Czy Palikot zdecyduje się usunąć Nowicką z klubu? Na razie stwierdził, że klub "musi to jeszcze przemyśleć". Zdaniem rozmówcy Wirtualnej Polski Palikot musi być konsekwentny, bo jeśli nie pozbędzie się niesubordynowanej działaczki, ośmieszy się. Politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego podkreśla, że ta sytuacja jest wizerunkową porażką Palikota.
Jak ocenia postawę Nowickiej? Jak mówi prof. Konarski jej decyzja jest dowodem na to, że pieniądze, które daje polityka, mogą każdego zdeprawować. - Pani Nowicka, którą przedstawiano jako osobę idei, wybrała intratną posadę i fajny gabinet. W ten sposób pokazała, że nie dorosła do funkcji, którą sprawuje. Mówię to z żalem, bo oczekiwałem wyjścia honorowego - stwierdza ekspert. Politolog ma bardzo złe zdanie o polskiej klasie politycznej, którą jego zdaniem tworzą "rentierzy polityki", a nie politycy, gdyż kierują nimi przede wszystkim motywacje finansowe.
"Pokazała, że lubi pieniądze, pewnie wstąpi do PO"
Zdaniem prof. Konarskiego nie można wykluczyć, że Nowicka wkrótce wstąpi do PO lub SLD. Zwłaszcza, że pokazała już, że lubi pieniądze. - Kobieta zmienną jest, co udowodniła już Joanna Kluzik-Rostkowska, która z buńczuczną fanfaronadą zakładała własną partię, a potem zostawiła ją samej sobie i poszła do Platformy. Taką Kluzik-Rostkowską obozu lewicowego może być wkrótce Nowicka. Najpewniej wstąpi do partii-kartelu, jak nazywam PO, gdyż charakteryzuje ją dzielenie się stanowiskami i maksymalne korzystanie z zasobów państwa. Platforma z pewnością może Nowickiej dać więcej niż SLD - stwierdza prof. Konarski.
Również w opinii Maliszewskiego kariera Wandy Nowickiej będzie się rozwijać, gdyż stała się języczkiem u wagi dla PO i SLD. Jak twierdzi, obie partie chętnie ją przyjmą w swoje szeregi. - Afera z premiami i jej skutki były dla nich trudnym momentem. PO się "zakiwała", bo najpierw sygnalizowała, że poprze odwołanie Nowickiej, później zdecydowała się na przeciwny ruch. Co przez lewicową część wyborców tej partii mogło zostać odczytane jako festiwal hipokryzji. Przeciągnięcie na swoją stronę Nowickiej - liderki ruchów feministycznych i proaborcyjnych, pozwoliłoby jej odzyskać dobrą opinię w tym elektoracie. Tak samo zapunktować mógłby SLD - ocenia Maliszewski.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska