Trwa ładowanie...
d2ykb5p
19-06-2006 18:25

"Washington Post": Zachód kapituluje przed Putinem

Na lipcowym szczycie państw G-8 w Petersburgu mocarstwa zachodnie nie skrytykują w końcu autorytarnej i imperialnej polityki rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, jak tego chciała administracja prezydenta USA George'a Busha - przewiduje "Washington Post".

d2ykb5p
d2ykb5p

Jak pisze znany publicysta dziennika Jackson Diehl, rząd USA starał się, by na porządku dziennym spotkań przygotowujących szczyt znalazł się problem podsycania przez Rosję separatyzmów etnicznych w Gruzji i Mołdawii, a także jej naciski na Ukrainę, aby nie sprzymierzała się z Zachodem.

Bush planował początkowo wizytę w Kijowie przed przyjazdem do Petersburga, aby wzmocnić ukraińskich prozachodnich demokratów. Liczył też, że na szczycie i przed nim zachodnioeuropejscy sojusznicy USA poprą jego politykę zaostrzonego kursu wobec Moskwy, którego oznaką było krytyczne wobec Putina przemówienie wiceprezydenta Dicka Cheneya na Litwie.

"Jednak w ostatnich tygodniach wola Zachodu, aby przeciwstawić się Putinowi, skruszała" - pisze Diehl. Dowodzi tego - jego zdaniem - stanowisko Francji i innych państw zachodnioeuropejskich na konferencji ministerialnej NATO 10 dni temu, gdzie odrzuciły one amerykański plan przyspieszenia członkostwa Ukrainy i Gruzji w sojuszu atlantyckim.

Bush także odwołał planowaną wizytę w Kijowie - głównie wskutek wewnętrznych sporów na Ukrainie, ale w efekcie jest to także sukces Kremla. Przemówienie Cheneya, które miało być ostrzeżeniem Europy przed energetycznym szantażem Rosji, zostało w Europie zachodniej skrytykowane jako zbyt prowokacyjne.

d2ykb5p

Administracja - kontynuuje autor - wątpi teraz, by udało się jej umieścić sprawę Mołdawii i Gruzji na porządku dziennym spotkania ministrów spraw zagranicznych państw G-8, przygotowującego szczyt. "Rosja gra bardziej agresywną, przemyślaną grę i bierze nad nami górę" - cytuje Diehl konserwatywnego działacza Bruce'a Jacksona, popierającego kampanię Busha na rzecz demokracji na świecie.

Zdaniem publicysty "Washington Post", Waszyngton złagodził ostatnio stanowisko wobec Moskwy, gdyż zależy mu na jej poparciu w negocjacjach z Iranem na temat jego programu nuklearnego. Europa zachodnia natomiast ulega Kremlowi, ponieważ potrzebuje rosyjskiego gazu ziemnego i ropy naftowej.

Rosja - jak wyjaśnił autorowi niewymieniony z nazwiska przedstawiciel UE - praktycznie szantażuje Europę, grożąc wstrzymaniem dostaw gazu i ropy, gdyż może je obecnie sprzedać Chinom, których kwitnąca gospodarka potrzebuje ogromnych ilości energii. "Oznacza to, że nie mamy wyboru i musimy popierać Moskwę, aby realizowała niezbędne inwestycje (energetyczne) i dostarczała nam energii" - cytuje Diehl swoje europejskie źródło.

"W obliczu takiej europejskiej bezmyślności oficjele amerykańscy pogodzili się z tym, że na szczycie (w Petersburgu) Putin zaprezentuje się jako władca powracającego na arenę supermocarstwa. Gruzini i Mołdawianie będą patrzeć, jak zachodni przywódcy pozdrawiają Putina, podczas gdy rosyjski bojkot ich eksportu i popieranie separatyzmów w ich krajach nie będą omawiane. Rosyjscy demokraci, jeśli będą mieli szczęście, spotkają się w Moskwie z amerykańskimi dyplomatami średniego szczebla. A widzowie w reszcie świata będą mogli zadać sobie pytanie: czy grupa G-8 istnieje po to, aby służyć Rosji? Czy jest jakiś inny cel?" - konkluduje autor.

Tomasz Zalewski

d2ykb5p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ykb5p
Więcej tematów