"Washington Post" uszczypliwy wobec Kwaśniewskiego
Publicysta "Washington Post" Al Kamen, autor prowadzonej tam w felietonowo-satyrycznej formie kroniki dyplomatycznej, w piątkowym wydaniu gazety kontynuował swój ironiczny komentarz do wizyty w USA prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Poprzedniego dnia Kamen opisał przebieg spotkania Kwaśniewskiego i prezydenta George'a W. Busha z dziennikarzami w Gabinecie Owalnym Białego Domu, które z konwencjonalnego "photo-op" (okazji do zdjęcia) przekształciło się za sprawą prezydenta RP w sesję lobbingu na rzecz zniesienia wiz do USA dla Polaków.
W piątkowym wydaniu dziennika autor napisał, że Kwaśniewski "wyraźnie zirytował Busha swymi żądaniami, by polscy przybysze do USA mogli przyjeżdżać bez wizy, jak inni Europejczycy, nawet ci, którzy występowali przeciw wojnie w Iraku".
Przypomniał, że Bush niejako w zamian sugerował objęcie Polaków zaproponowanym przez siebie niedawno programem legalnych przyjazdów obcokrajowców do pracy do USA. Program ten, jak podkreśla Kamen, "nie ma oczywiście nic wspólnego z uchyleniem obowiązku wizowego".
Bush zatem - napisał publicysta gazety - zaoferował Polakom, którzy, zmuszeni przyjeżdżać do Ameryki z wizami, "czują się jak Europejczycy drugiej klasy", że będzie "traktować się ich jak pierwszej klasy Meksykanów i przybyszów z Ameryki Środkowej". Program legalizacji "gastarbeiterów" dotyczy w praktyce głównie Latynosów.
Kwaśniewski "odjechał do kraju z pustymi rękami" - napisał autor i przypomniał następnie jego przygodę po przymusowym lądowaniu w Kanadzie, gdzie potraktowano go jak nielegalnego imigranta.
"Następnym razem, jeśli pozwoli mu się tu wrócić, być może będzie wypadało, by Kwaśniewski bardziej zwracał uwagę na protokół obowiązujący w 'photo-opach' (pozowania do zdjęć ze swymi gośćmi)?" - dowcipkował Kamen.