"Washington Post" o atakach hakerów z Chin na instytucje w stolicy USA
Chińscy hakerzy w ostatnich latach zaatakowali większość potężnych instytucji w Waszyngtonie: od firm prawniczych, think tanków i mediów po organizacje praw człowieka oraz ambasady - twierdzą eksperci, cytowani przez dziennik "Washington Post".
Jak pisze gazeta, zdobyte w tych instytucjach informacje wystarczyłyby do nakreślenia tego, w jaki sposób działają mechanizmy władzy w Waszyngtonie. "Nie wiadomo tylko, czy Chińczycy dysponują zasobami analitycznymi, pozwalającymi im na przesortowanie gigantycznej ilości danych, które codziennie kradną" - dodaje "WP"..
"Cyberszpiegostwo wymierzone w 'branżę informacji' różni się od ataków hakerskich w tradycyjne cele gospodarcze, takie jak Coca-Cola czy Apple, których systemy informatyczne zawierają cenną własność intelektualną, mogącą przydać się chińskiej gospodarce lub wojsku" - wyjaśnia dziennik.
"Niewidzialne siły"
Zamiast atakowania celów gospodarczych, cyberszpiedzy koncentrują się na dziennikarzach, prawnikach czy działaczach praw człowieka, którzy często mają dostęp do polityków. Chińskim służbom wywiadowczym mogłoby zależeć na przejęciu ich e-maili, by zrozumieć, w jaki sposób działa Waszyngton.
"Hakerzy często szukają niewidzialnych sił, dzięki którym będzie można wytłumaczyć, jak administracja podchodzi do określonych kwestii" - twierdzą eksperci, cytowani przez "WP". Wielu chińskich urzędników uważa, że - tak jak w dużym stopniu w Pekinie - raporty amerykańskich think tanków czy mediów są tajnie przygotowywane przez przedstawicieli rządu - dodaje "WP".
- Próbują powiązać znane osoby, które pracują w think tankach, z tym, w jaki sposób rząd podejmuje decyzje - powiedział gazecie Dan Blumenthal, szef działu azjatyckiego w think tanku American Enterprise Institute, który także był celem cyberataków.
Chiny odrzucają oskarżenia
W środę ministerstwo obrony Chin odrzuciło jako "niemiarodajne" i pozbawione bazy prawnej oskarżenia amerykańskiej firmy Mandiant, która twierdzi, że za hakerskimi atakami na firmy w USA, w tym o znaczeniu strategicznym, stoi tajna komórka chińskich sił zbrojnych. Według Amerykanów jednostka 61398 ma siedzibę w Szanghaju i zatrudnia tysiące osób biegłych w języku angielskim, programowaniu i zarządzaniu sieciami komputerowymi.
USA wielokrotnie zarzucały władzom w Pekinie, że korzystają z usług hakerów, a zdobyte w ten sposób informacje wykorzystują w szpiegostwie przemysłowym. Chiny niezmiennie odrzucały te oskarżenia.