Trwa ładowanie...
04-06-2006 11:02

Warto się targować

Targując się, możemy zaoszczędzić trochę gotówki. A im droższy towar, tym większy upust możemy wynegocjować. Co prawda nie żyjemy w kraju, w którym targowanie się jest zwyczajem i nieodłącznym elementem handlu, ale nikt nam przecież tego nie zakazuje. Co nas więc powstrzymuje od negocjowania cen? Niektórzy twierdzą, że po prostu nie wiemy, że mamy do tego prawo. A jakie mamy realne szanse, by targując się, zaoszczędzić?

Warto się targowaćŹródło: Gazeta Poznańska
df484bw
df484bw

Najniższy zysk

Wbrew pozorom, najtrudniej negocjować ceny żywności. Na rynkach i targowiskach z warzywami i owocami sprzedawców nie dziwi, że klienci się targują, ale upusty są niewielkie. Obniżamy ceny minimalnie, bo zarabiamy niewiele, a opłaty są bardzo duże – wyjaśnia Janusz Mazurek z poznańskiego Rynku Jeżyckiego. Szparagi kupiłem za 5,50 zł, a sprzedaję za 6 zł! Za miejsce na rynku płacę ponad 1000 zł miesięcznie, za wjazd na giełdę na Franowie – 45 zł, a do tego jeszcze dochodzi ZUS - dodaje.

W małych prywatnych warzywniakach i sklepach spożywczych jest jeszcze gorzej. Obniżę cenę pod warunkiem, że klient chce kupić np. kilka kilogramów bananów, a nie kilogram – mówi pani Anna, właścicielka warzywniaka "Zielony sklepik". – Albo jeśli ktoś robi u mnie duże zakupy, po ostatecznym podliczeniu ceny mogę ją korzystnie dla klienta zaokrąglić lub dodać jeden produkt gratis. Na giełdzie nikt nam nie chce dawać upustów, a my mamy mniej klientów niż straganiarze, dlatego też nasze ceny są zwykle niższe niż na rynkach - wyjaśnia.

Podobnie jest w niewielkich sklepach mięsnych i minimarketach, choć tu czasami coś utargujemy – zwłaszcza, jeśli często robimy w tym miejscu zakupy. W hipermarketach możemy raczej zapomnieć o targowaniu. Nie po to mamy promocje i tak niskie ceny, by je jeszcze obniżać! – stwierdził przedstawiciel jednego z nich. Jeśli nasz klient ma ochotę się targować, może przed pójściem do kasy zgłosić się do punktu informacyjnego i spytać o możliwość upustu kierownika zmiany lub sklepu – tłumaczy Błażej Patryn, rzecznik prasowy sieci "Piotr i Paweł". Zgodnie z przepisami, nie musimy jednak na propozycję klienta się zgodzić - zastrzega.

Warto próbować

W wielu sklepach z ubraniami, butami i kosmetykami nie chciano nawet z nami na ten temat rozmawiać. I nie były to tylko sklepy renomowanych firm. Niektórzy właściciele zasłaniali się po prostu tym, że upusty dają tylko kupującym, którzy zasłużyli na "karty stałego klienta". Ale zdarzało się też inaczej.

df484bw

W sklepie znanej marki bielizny obniżono mi marżę na wszystkie towary. Trzeba być elastycznym – twierdzi Krzysztof Jankowski, właściciel sklepu z bielizną firmy Atlantic. O 5% jestem gotów obniżyć ceny niemal każdego towaru, a jeśli klient kupuje więcej, dorzucę coś gratis - dodaje.

Mniej więcej o 10% udało mi się też obniżyć ceny butów w sklepach przy Starym Rynku. W większości sklepów jubilerskich wręcz warto się targować – zwłaszcza gdy chcemy wydać "grubszą" gotówkę. Na wyraźną prośbę dajemy klientkom upusty od 5 do 10% – mówi Halina Miądowicz ze sklepu z biżuterią poznańskiej sieci jubilerskiej Barbary Chojnackiej.

Nie było też lumpeksu, w którym nie mogłabym dojść ze sprzedawcą do porozumienia. Tu zawsze coś da się utargować, jeśli nie z jednej rzeczy, to z ogólnej kwoty zakupu. Swobodnie możemy się również targować we wszystkich galeriach i kwiaciarniach. W zależności od kwoty możemy utargować nawet do 5 zł – w przypadku cen do 50 zł. W aptekach odmawiano kategorycznie upustów, ale w nielicznych proponowano karty rabatowe zwane "kartą przyjazną pacjentowi". Norma

Negocjacja ceny jest jednak i u nas stałym elementem handlu – przy zakupach o dużej wartości. Kupując coś bardzo drogiego, zaczynamy kalkulować. W takich przypadkach niemal zawsze dopytujemy się o wysokość ewentualnego upustu – tu już w procentach, nie w złotych. Jest to widoczne przede wszystkim przy zakupie np. domów i mieszkań, materiałów budowlanych, samochodów, sprzętu rolniczego i koni. Nie zdarza się, by klient nie pytał czy jest możliwość obniżenia ceny i o ile procent – mówi Jakub Nowak, doradca handlowy Pol-Car. Staramy się ustalić taką kwotę, aby obie strony były zadowolone, choć oczywiście są granice, których przekroczyć nie możemy - dodaje.

df484bw

Jak widać, nie ma więc przeszkód byśmy przynajmniej próbowali się targować, musimy tylko zdać sobie sprawę z tego, że cena na metce, półce czy w katalogu nie musi być tą ostateczną. A jeśli powstrzymuje nas wstyd, powiedzmy sobie, że my się wcale nie targujemy – my jedynie negocjujemy cenę...

Co na to polskie prawo?

W Polsce cena musi być zawsze podana do naszej wiadomości, ale nie ma przymusu jej negocjacji. Sprzedawca podając swoją ofertę ma więc prawo odmówić targowania się i nie może być to podstawą jakichkolwiek naszych roszczeń w stosunku do niego.

Tam, gdzie targować się trzeba...

W Egipcie targować się można nawet w śródmiejskich sklepach, na suku (egipskim targu) targować się trzeba, bo grubo przepłacimy (nawet kilkaset procent!). Podobnie jest we wszystkich krajach arabskich.

df484bw

W Turcji ceny też są mocno zawyżone – co najmniej kilkukrotnie. Najlepiej targować się w lirach, by w końcu zapłacić w euro jeszcze trochę mniej.

W Kenii większość cen można zwykle obniżyć o połowę. Handlarze pamiątkami często żądają nawet 10 razy więcej niż wynosi cena ostateczna.

W Chinach i Tybecie targować się trzeba w małych prywatnych sklepikach i na targowiskach. Targujemy się do takiej kwoty, jaką możemy i chcemy zapłacić.

W Japonii targowanie się jest ograniczone do rejonów tanich sklepów ze sprzętem elektronicznym, w których grzeczna prośba często powoduje obniżenie ceny o ok. 10%.

Milena Kochanowska

df484bw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
df484bw
Więcej tematów