PolskaWarszawskie zoo było arką Noego dla Żydów

Warszawskie zoo było arką Noego dla Żydów

Przez całą okupację opróżnione ze zwierząt warszawskie zoo tętniło życiem. W bażanciarni, klatkach dzikich kotów i podziemnych przejściach ukrywali się Żydzi. W sumie setka przeszmuglowanych z getta ludzi. „Focus Historia” dotarł do nieznanych wspomnień Reginy Kenigswein, która życie zawdzięcza dyrektorowi zoo Janowi Żabińskiemu.

W mroźną grudniową noc 1943 roku do drzwi willi dyrektora warszawskiego ogrodu zoologicznego Jana Żabińskiego stuka przerażona, ubrana w brudne łachy dziewczyna. Otwiera nie chce wpuścić kobiety do środka. Na szczęście pojawia się dyrektor. W zabiedzonej dziewczynie rozpoznaje Reginę Kenigswein – córkę Szmula Sobola, przedwojennego dostawcy warzyw i owoców dla zwierząt. Regina sama przyszła prosić o pomoc; dwoje dzieci i męża zostawiła ukrytych w piwnicy w innej części miasta. Wiedziała, że dyrektor jej nie odmówi, traktował ją przecież niemal jak członka rodziny.

Gdy Regina stoi w drzwiach, w głębi domu słychać pianino. To Antonina Żabińska, żona dyrektora, gra fragment operetki „Piękna Helena” Offenbacha. Regina Kenigswein jeszcze nie wie, że ten utwór nie jest przypadkowy. To sygnał dla wszystkich ukrywających się w domu żydów o nadciągającym niebezpieczeństwie.

Wrzesień 2008. Ryszard Żabiński to dziś starszy mężczyzna. W czasie okupacji był małym chłopcem, ale brał na siebie znacznie więcej niż inni. Teraz jest zaskoczony pytaniami. Sprawa pomocy żydom zawsze była dla niego oczywista, nie rozumie potrzeby akcentowania tych wydarzeń w żaden szczególny sposób, nawet nie czuje specjalnego sentymentu do zoo. Gdy pytam, ilu żydów znalazło tam w czasie wojny schronienie, mówi, że przynajmniej stu. Od skrytego ojca nawet po wojnie nie dowiedział się wiele. Książka „Ludzie i zwierzęta” napisana przez matkę i wydana w 1968 r. jest jego zdaniem wystarczającym upamiętnieniem tamtych wydarzeń, ponieważ to, co robiła jego rodzina podczas wojny, to normalne ludzkie zachowanie.

Warszawskie zoo otwarte w marcu 1928 r. rozwijało się znakomicie – powstały m.in. małpiarnia, słoniarnia i budynek dla żyraf. Pieczę nad zoo prawie od początku sprawował charyzmatyczny dyrektor Jan Żabiński. 3 września 1939 r. na zoo spadają niemieckie bomby. Większość zwierząt ginie. Dzięki operatywności dyrektora, na terenie zoo w marcu 1940 r. rusza tuczarnia świń. Żabiński od pierwszych dni okupacji działa w konspiracji. Choć ferma służy niemieckiemu wojsku, dyrektor dokarmia również żołnierzy podziemia. Mimo że hodowla rozwija się znakomicie, jesienią Niemcy zawieszają jej działalność. Po jakimś czasie na terenie ogrodu powstają ogródki działkowe. W tym czasie Żabiński, który ma przepustkę, często chodzi do getta. „W ten sposób mogłem przenieść gryps, boczek, masło i załatwić pewne zlecenia moich przyjaciół” – pisał po wojnie.

Stopniowo pani Antonina, jej mąż i Ryś są włączani w konspirację. Pani Antonina zakłada ogródek warzywny i hoduje kury. Z czasem jej małe gospodarstwo, obliczone na potrzeby domowników, zmienia się w wielkie spożywcze przedsiębiorstwo. Gdy w październiku 1940 r. w Warszawie powstaje getto, Żabińscy zaczynają organizować pomoc żydom. Na początku działają niezależnie, potem – gdy okazuje się, że ogród może stać się schronieniem dla większej liczby osób – nawiązuje kontakt z Żegotą i ich akcja pomocy nabiera rozmachu.

1962 rok. Tel Awiw. List od Ireny Mayzel do redakcji gazet „Izraelskie Nowiny” i „Kurier”: „Zajął się [Jan Żabiński] absolutnie bezinteresownie losem swoich przedwojennych żydowskich dostawców owoców, nabiału itp. artykułów potrzebnych dla zoo, różnych prywatnych znajomych oraz obcych ludzi, o których wiedział, że w danej chwili potrzebują pomocy. Przeprowadzał ich na aryjską stronę, zaopatrywał w niezbędne dowody osobiste, wyszukiwał pomieszczenia, a w razie konieczności przechowywał ich bądź u siebie w willi, bądź na terenie zoo”. Relacje takie jak ta zadecydowały o przyznaniu Janowi i Antoninie Żabińskim Medalu Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata. Zasadzone przez nich w Izraelu drzewo ma dziś już 43 lata.

Willa Jana i Antoniny Żabińskich w warszawskim zoo przetrwała wojnę i stoi do dziś. Obecnie budynek otacza płot z napisem „wstęp wzbroniony”. Zdumiewa to, że na terenie zoo nie ma tablicy upamiętniającej okupacyjne wydarzenia. Również państwo Żabińscy nie doczekali się w wolnej Polsce monografii. Jedynie amerykańska pisarka Diane Ackermann w książce o Antoninie Żabińskiej opisała losy warszawskiej arki.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)