Warszawskie buspasy nie tylko dla motocyklistów? W innym polskim mieście już tak jest
Motocykliści w Warszawie mają powody do radości. Trochę przedwczesnej, jednak całkowicie uzasadnionej. Oto bowiem już w przyszłym sezonie będą mogli podróżować po buspasach. Pojawiły się jednak, co było niemal pewne, głosy sprzeciwu.
Z buspasów motocykliści skorzystają na ulicy Radzymińskiej oraz na Wisłostradzie. *Przynajmniej przez pierwszy rok, bowiem tyle trwać będą testy. *Zarząd Transportu Miejskiego podjął się monitorowania sytuacji na bieżąco, a całość nadzoruje Wydział Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Biura Polityki Mobilności i Transportu. Jeśli nie pojawią się komplikacje, prawo będzie dotyczyć wszystkich dróg w mieście.
Warszawa późno przyłącza się do tej jakby nie patrzeć szczytnej idei, którą promuje już nie tylko Kraków, Łódź czy Gdańsk, ale i mniejsze ośrodki pokroju Bydgoszczy, Szczecina i Rzeszowa. Gdy jeszcze rok temu zarówno policja jak i sami zainteresowani chwalili sobie to rozwiązanie, stolica wyjątkowo chłodno podchodziła do realizacji odważnego pomysłu. Argumenty były rozmaite – miała wydłużyć się średnia długość podróży autobusów, a poza tym na motocyklu pojadą maksymalnie dwie osoby. W autobusie zmieści się ich nawet 150.
Wypowiedzi pracowników ZTM wskazywały, że do porozumienia szybko nie dojdzie. Jakiekolwiek odstępstwa miały być niezgodne z polityką miejską i stanowić precedens dla innych grup społecznych. Najwyraźniej całkowicie zapomniano o taksówkarzach na buspasach, którzy mogą z nich korzystać od dawna.
Jednoślady wjadą finalnie na dotychczas niedostępną dla nich część jezdni. Na stronie internetowej jednego z większych mediów doszukać można się doszukać głosu sprzeciwu. "Nie wpuszczajcie motocykli na buspasy. Bo wepchną się następni!". Przecież – według statystyk przytoczonych przez autora – motocykliści i tak jeżdżą po buspasach niezależnie od przepisów, a nawet 90 proc. z nich nie przestrzega ograniczeń prędkości. Dodatkowo trują, hałasują, a "wielu nie może się powstrzymać na ulicach nawet przed akrobacjami na jednym kole". I mają jeszcze jeździć po buspasach? Skandal!
Pomijając dość uproszczony (i zupełnie nieprawdziwy) obraz posiadacza prawa jazdy kategorii A, warto powrócić na chwilę do wspomnianej wcześniej Bydgoszczy. To tutaj po buspasach jeżdżą nie tylko motocykliści, ale i cykliści czy kierowcy przewożący w aucie dwóch pasażerów.
W Warszawie tymczasem można wynająć sobie auto na minuty (i to już z kilku firm), podjechać na kawę elektrycznym skuterem (wynajętym, a co!), a nawet współdzielić kurs w taksówce. Jednak przejazd samochodem elektrycznym po buspasie to nadal dodatkowe 100 złotych oraz jeden punkt karny.
W takiej więc sytuacji udostępnienie motocyklistom buspasów wydaje się musztardą po obiedzie. Ale dobrze, że doszło do skutku. Na kolejne przywileje dla chociażby e-samochodów czy hybryd raczej sobie poczekamy. Wpuszczenie ich na jezdnię przeznaczoną dla autobusów będzie miało miejsce po uruchomieniu planu elektromobilności. Może przynajmniej w Bydgoszczy będzie lepiej...