RegionalneWarszawa"Zawsze coś takiego istniało. To była tajemnica poliszynela". Seksafera w stołecznej policji

"Zawsze coś takiego istniało. To była tajemnica poliszynela". Seksafera w stołecznej policji

"Zawsze coś takiego istniało. To była tajemnica poliszynela". Seksafera w stołecznej policji
Źródło zdjęć: © Forum | Krzysztof Jarosz,Policja
Katarzyna Zając-Malarowska
14.12.2017 14:52, aktualizacja: 16.12.2017 13:11

Kolejna policjantka z komendy stołecznej złożyła zawiadomienie, że była nękana i molestowana seksualnie przez przełożonego. - Zawsze coś takiego istniało. Mówiło się u nas, że szybkie awanse kobiet w policji często nie były osiągane ciężką pracą, tylko załatwiane w "inny" sposób - mówi WawaLove Jan "Majami" Fabiańczyk, były policjant kryminalny i pierwowzór filmowego Pittbulla.

To już drugi przypadek molestowania w warszawskiej policji zgłoszony w przeciągu miesiąca. Tym razem pokrzywdzoną jest funkcjonariuszka z wydziału ruchu drogowego. Przełożony, który miał nękać kobietę, został natychmiast odwołany ze swojej funkcji i przeniesiony do jednej z komend rejonowych. Takich spraw może być jednak więcej.

- Zawsze coś takiego istniało. To była tajemnica poliszynela. Teraz to się ładnie nazywa mobbing, kiedyś nie było takich określeń. Zawsze się mówiło u nas, że szybkie awanse kobiet często nie były osiągane ciężką pracą, tylko załatwiane w "inny" sposób - mówi Jan Fabiańczyk.

"Majami" wspomina czasy pracy w policji. - Pracowałem z wieloma wspaniałymi kobietami – niesamowitymi fachowcami, od których wiele się nauczyłem. Ale są też przypadki kobiet, które wstępują do policji i myślą, że "taką" drogą szybciej awansują. Oczywiście każdy taki przypadek jest niedopuszczalny.

Fabiańczyk był policjantem kryminalnym przez kilkanaście lat. Zaznacza, że przez ten okres dokonało się wiele zmian w funkcjonowaniu policji. - Kiedyś atrakcyjność pracy w policji była dużo większa. Po 15 latach pracy można było przejść na emeryturę, były różne dodatki, dobre wynagrodzenie. Motywacja była większa. To się zmieniło, są duże braki kadrowe. Przełożeni nie mają już takiego wpływu na awanse podwładnych. Teraz to są rozgrywki polityczne, a o awansach decyduje się przy innych stolikach.

Zdaniem Fabiańczyka przeniesienie przełożonego, który miał molestować podwładną, do innej komendy jest normalną procedurą. - Zasada jest taka, że dopiero w momencie przedstawienia zarzutów, taki policjant powinien być zawieszony w obowiązkach. W tym przypadku dopiero trwają czynności sprawdzające. Tak naprawdę jedyną rzeczą, którą można było zrobić, to odseparować go od pokrzywdzonej. W ten sposób nie będzie miał również wpływu na toczące się postępowanie.

Inne przypadki

Sprawa funkcjonariuszki trafiła do Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej oraz do prokuratury. Rzecznik stołecznej policji Sylwester Marczak powiedział, że zapewniono jej opiekę psychologiczną.

We wtorek pisaliśmy o wszczęciu śledztwa przez prokuraturę w sprawie molestowania jednej z naczelniczek stołecznej policji przez wicekomendanta. Chodzi o artykuł kodeksu karnego mówiący o "doprowadzeniu pokrzywdzonej do innej czynności seksualnej, przez nadużycie stosunku zależności". Śledztwo ma wyjaśnić, czy wiceszef dopuszczał się też mobbingu.

Jesteś świadkiem zdarzenia w Warszawie, które jest dla Ciebie ważne? Widzisz coś ciekawego? Skontaktuj się z nami przez Facebooka lub na wawalove@grupawp.pl.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także