Zablokował rondo, odpowie za fałszywy alarm bombowy. Grozi mu nawet 8 lat więzienia
Wczoraj kierowca tira zablokował ruch na rondzie Radosława. Wariat czy zdesperowany człowiek? Zdania warszawiaków są podzielone
Wczoraj po południu ciężarówka zablokowała całe rondo Zgrupowania AK "Radosław". Tramwaje zostały skierowane na objazdy, a samochody stanęły w korkach.
Niezapowiedziana blokada ronda okazała się fomą protestu: "[Kierowca] powiedział, że już kilka razy dostał mandat, bo w momencie, kiedy mu się czas kończył czas pracy, zjeżdżał na pobocze. *Tym razem ma już dość, zatrzymał się tam, gdzie mu się skończył czas pracy i nie zamierza zjeżdżać z drogi" - czytaliśmy na stronie serwisu Kontakt24. Za przednią szybą tira kierowca położył kartkę z napisem: "Polsko, pozwól żyć normalnie w tym kraju, bez stresu, wyzysku Polaków". *Chciał także zaprotestować przeciwko zakazowi wjazdu tirów do centrum miasta.
Jak dowiedzieli się dziennikarze "Gazety Wyborczej", podczas rozmów z policją kierowca zagroził detonacją butli gazowej. Później okazało się, że wcale takowej nie miał. Policja potraktowała groźby kierowcy ciężarówki jako fałszywy alarm bombowy. Kierowca został przesłuchany w komendzie, a następnie przewieziony do Prokuratury Rejonowej w Śródmieściu. Tam zadecydowano, że mężczyźnie postawiony zostanie zarzut z art. 224a Kodeksu karnego, mówiący o wywołaniu fałszywego alarmu. Grozi za to aż osiem lat więzienia.
Tymczasem komentarze w internecie nie milkną. Wielu uważa, że kierowca ciężarówki to zwykły wariat, który zamiast cokolwiek zdziałać, zmusił wracających z pracy warszawiaków do stania w korkach lub powrotu na piechotę (tramwaje jeździły objazdami), w deszczu. Inni popierają jego protest uważając, że desperatów w Polsce jest coraz więcej i to nie bez powodu.
Znaleźliśmy w internecie ciekawy głos mówiący o rzeczywistości, z jaką mają do czynienia kierowcy ciężarówek w Polsce:
"Mnie osobiście krew zalewa, kiedy czytam głosy ludzi, którzy narzekają na kierowców ciężarówek. Dlaczego? Bo jestem synem kierowcy i znam branżę od podszewki. To niewdzięczna praca, bez chociażby godnych warunków sanitarnych.
Zwykłe szaraki, które widzą tira tylko z dołu, bo nawet nie miały okazji siedzieć w nim, nic o nich nie wiedzą, poza tym, ze są duże, wolno jadą na ekspresówkach i wychodzą bez szwanku w wypadkach z osobówkami.
Kierowca ciężarówki nie może pójść spać wtedy kiedy chce tylko wtedy kiedy mu karzą. Nie może się umyć czy pójść do kibla jeżeli skończy mu się dobówka na zakładzie pracy do którego dowiózł towar i gdzie musi zostać na noc (tak jak ten pan, skończył mu się czas jazdy). Do tego poluje na nich inspekcja drogowa, która daje poje... mandaty. Np. 8 tys. zł za to, że siodło jest za wysokie o 1 cm, albo 10tys za jazdę podczas pauzy.
(...) przyjmijmy fikcyjnie, że oddajesz państwu 10tys zł podatku. W ciągu 3 lat zmieniają się przepisy i oddajesz już 40tys zł. Takie przebicie spotkało kierowców w latach 2008-2011. Nie wspominając, ze paliwo poszło w górę o prawie 100%.
Ludzie tracą całe majątki jak mój ojciec przez to poje... państwo. (...) Ci ludzie nie mogą sobie pozwolić na pójście do urzędu, złożenie skargi, sprawy sądowe i inne tego typu biurokratyczne sprawy, bo jedna każda stracona godzina decyduje o wypłacie. Nie o stracie kilku złotych, tylko całej pensji.
Osobiście mam nadzieję, że Tirowcy będą na tyle zdesperowani, że klapną na poboczach na 2 tygodnie. W sklepach zacznie brakować jedzenia i wtedy zacznie się lament.