Wojewódzki wycofał zeznania!
Tak właściwie to nie pamięta, czy człowiek, który oblał go "żrącą substancją" wykrzykiwał prawicowe hasła
Kolejny szczegół opowieści o ataku na Kubę Wojewódzkiego budzi wątpliwości. Wiemy już, że na jego koszulce eksperci nie znaleźli żadnej "żrącej substancji" (zobacz: Czym oblano Wojewódzkiego? ) ani że "oparzenia" nie okazały się aż tak dotkliwe (zobacz: Wojewódzki na pierwszej imprezie po "poparzeniu" ). Teraz doszła jeszcze sprawa rzekomych "prawicowych haseł", które wykrzykiwał oprawca Wojewódzkiego.
Za pośrednictwem Jarosława Kuźniara ogłosił, że to, co wykrzykiwał napastnik na razie zachowa dla siebie, bo prawa strona ma już dziś wystarczająco dużo kłopotów. Podtrzymał to także w trakcie składania zeznań. Nie chciał jednak powiedzieć, jakie dokładnie prawicowe hasła padły w trakcie ataku.
Mówił, że nie powie, żeby z tego sprawy politycznej nie robić - mówi "Wprost" jeden z funkcjonariuszy - Ale podczas następnego przesłuchania zażądał, by w ogóle wykreślić to z protokołu, bo nie pamięta, co napastnik wykrzyczał.
Kryminalistyczna ekspertyza żadnego żrącego płynu nie wykazała. Wynikło z niej jedynie, że podejrzane plamki to ślady fluidu, takiego do make-upu - pisze tygodnik - Policjanci z wydziału kryminalnego, bo to już oni przejęli dochodzenie w sprawie napaści, chcieli więc przebadać pozostałe ubrania. Dziennikarz obiecał dostarczyć kurtkę, ale na tydzień zapadł się pod ziemię. Nie odbierał telefonów. Dziwię się, że poszkodowany unika kontaktów z policją.*To może wydawać się podejrzane -*komentuje policjant.
Sam Wojewódzki twierdzi, że zeznać nie wycofał. Mam komentować wszystkie bzdury na swój temat? Czytałem już m.in., że moja matka jest kosmitką - tak Kuba Wojewódzki w rozmowie z Gazetą odpowiada na zarzuty "Wprost".
Zobacz także: To on oblał kwasem Wojewódzkiego! [ZDJĘCIA]