Warszawa. Tu czas się zatrzymał. Jedna z ostatnich wypożyczalni kaset wideo w Polsce
Czy ktoś jeszcze pamięta skróty VHS i DVD? Zapachniało latami 90. XX wieku. Ale to nie zamierzchła przeszłość - przynajmniej nie w tym jednym, być może już ostatnim takim miejscu w Warszawie. Na stołecznych Bielanach, przy ulicy Wrzeciono 35, wejść można, jak do kapsuły czasu, do wypożyczalni kaset wideo.
11.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 19:59
Na półkach ponad pięć tysięcy tytułów. Klasyka, bajki, ale i nowsze pozycje kinowe. - Jeśli ktoś pyta o jakieś filmy z ostatnich lat, kupuję - mówi nam Piotr Sadowski, właściciel wypożyczalni VHS i DVD w Warszawie. - Mam rzeszę stałych klientów, zapisali się przed laty i dalej mi towarzyszą.
W 2020 roku taka działalność to dla właściciela już nie sposób na zarobek, ale realizacja pasji i zainteresowań. - Do hobby zawsze się dokłada - tłumaczy. - Lubię filmy, więc prowadzę moją wypożyczalnię tak, jak ktoś inny remontuje stare samochody. Jeśli ktoś to doceni i skorzysta, jest mi miło. Każdy hobbysta chce, by inni zainteresowali się jego światem.
Kasety VHS i obsługujące je magnetowidy to przedmioty, których przeznaczenie może być tajemnicą dla dzisiejszych kilku- i kilkunastolatków. Zniknęły z naszych domów, wyparte ponad dwie dekady temu przez płyty DVD, które potem zostały wyparte przez płyty Blu-Ray, które teraz są wypierane przez streaming filmów przez internet.
Ale w latach 90. XX wieku wideo było obowiązkowym wyposażeniem każdego gospodarstwa domowego w Polsce. A nieco wcześniej wymarzonym obiektem luksusu, którego posiadacz stawał się socjologiczną gwiazdą, bo mógł do magicznego świata "domowego kina" zapraszać sąsiadów i znajomych.
Wypożyczalnie stały się tkanką struktury miejskiej - każdy miał swoją ulubioną, do której trzeba było się zapisać, organizować wyjścia po nowe pozycje, zadbać o familijny repertuar i pilnować terminu oddania pod groźbą kary za przetrzymanie lub niedopatrzenie w postaci nieprzewinięcia kasety.
Warszawa. Ostatni przyczółek VHS w stolicy
- Ostatnie wypożyczalnie sieciowe zniknęły z Polski w 2013 roku, a mnie coś tu trzyma - mówi dzisiaj Piotr Sadowski. Swoją wypożyczalnię założył w 1991 roku. Wtedy w Warszawie były setki takich placówek, niekiedy trzeba było stać w kolejkach po film.
Dziś ten ostatni przyczółek na ulicy Wrzeciono 35 w Warszawie nawiedza garstka kinomanów, którym odpowiada taki niszowy sposób technologiczny lub poszukują filmów, których nie mogą odnaleźć na platformach w sieci.
Wypożyczalnia "Tao" otwiera się od poniedziałku do piątku od godziny 15 do 20. Warto ją odwiedzić nawet wówczas, gdy nie mamy w domu magnetowidu. Bo to żywe muzeum wiedzy o filmie, jego nośnikach i pewnym etapie dystrybucji. Oraz o magii kina domowego.
- Jestem z pokolenia, które z filmem w warunkach domowych miało do czynienia tylko dzięki takiej technice i dzięki takim miejscom - mówi Piotr Sadowski. - Dlatego wciąż prowadzę swoją wypożyczalnię.