Warszawa. Teraz jest tam kilku pacjentów. Stołeczny ratusz ciągle czeka na zwrot Szpitala Południowego
Placówka medyczna, wybudowana za środki miasta, a przejęta przez rząd w obliczu pandemii koronawirusa, wygenerowała już 20 milionów długów. Nie może wrócić pod miejski zarząd, bo czeka na czwartą falę zakażeń. Ministerstwo nadal odmawia oddania, choć od kilku miesięcy kategorycznie żądają tego władze Warszawy.
- Ta sytuacja to skandal. To może się odbić na życiu i zdrowiu warszawianek i warszawiaków. Naszym celem jest przeznaczyć łóżka w tym szpitalu dla pacjentów pocovidowych. Tymczasem jest on bardzo źle zarządzany przez rządową pełnomocniczkę, więc wygenerował już 20 milionów strat, których nie możemy pokryć, nawet gdybyśmy chcieli pomóc - mówił podczas środowej konferencji prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Szpital na Ursynowie jest przedmiotem sporu pomiędzy rządem a miastem od kilku miesięcy. W marcu wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł zadecydował o losach placówki i przeznaczył ją na szpital covidowy, uznając, że ratusz nie wywiązał się z terminu uruchomienia szpitala tymczasowego.
Szpital Południowy to inwestycja miasta, choć do jej ukończenia doszło przy wsparciu rządu. Spowodowała to pandemiczna sytuacja - czas naglił, potrzebne były łóżka dla chorych na koronawirusa, a zakończenie inwestycji planowane było na jesień 2021.
Warszawa. Teraz jest tam kilku pacjentów. Stołeczny ratusz ciągle czeka na zwrot Szpitala Południowego
Teraz sytuacja dotycząca szpitala jest coraz bardziej napięta. Kolejne apele o zwrot placówki medycznej miastu pozostają bez odzewu. Ratusz wspominał już nawet o "kradzieży”. Tu nie chodzi o sprawę ambicjonalną, tylko o dobro mieszkańców - podkreślają władze Warszawy.
- Domagam się zwrotu i apeluję o przeprowadzenie kontroli - powiedział w środę prezydent Trzaskowski. - Szpital najprawdopodobniej nie jest gotowy na czwartą falę koronawirusa. Warto, by ministerstwo zainteresowało się tą sytuacją, by nie marnować potencjału placówki leczniczej.
- W szpitalu obecnie przebywa od 7 do 11 pacjentów. Tymczasem placówka miała być gotowa na opiekowanie się nawet 300 pacjentami. Personel to 200 osób. Gros z tego zadłużenia, sięgającego już 20 milionów, to pieniądz wydane na obsługę, personel - powiedziała wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. - Spółka musi natychmiast wrócić do zarządzania przez miasto stołeczne Warszawa. Kiedy szpital ogłosi upadłość, nie będzie pieniędzy na wyżywienie, leczenie pacjentów, opłacenie personelu, media i sprzątanie.
Prezydent Rafał Trzaskowski poinformował także, że ratusz wysłał właśnie kolejne pisma z żądaniem zwrócenia placówki. Skierowane zostały one do premiera, ministra i do wojewody mazowieckiego. To ostatnia chwila, by sytuacja wróciła do normy, inaczej długi pogrążą inwestycję, na którą miasto wydało 400 milionów złotych.