Warszawa. Obrońcy parku przy Spartańskiej nie poddają się. Może minister zdrowia pomoże
Z prośbą o ratowanie przyszpitalnego parku przy ulicy Spartańskiej zwróciły się do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego mokotowskie aktywistki. Zielony teren, stanowiący integralną część szpitala geriatrycznego, ma być sprzedany na nowe osiedle.
O uratowanie parku przy ulicy Spartańskiej od wielu miesięcy walczy grupa mieszkańców Wyględowa - części Mokotowa. Działacze z apelem zwrócili się w kwietniu do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego.
Właściciel terenu, Narodowy Instytut Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji, podlegający ministerstwu zdrowia, wystawił działkę na sprzedaż. Chce za nią 36 milionów złotych.
Park służył pacjentom placówki, dla których była to szansa na rekonwalescencję i rehabilitację. Ale nie tylko pacjenci mają tam teraz wstęp. Po alejkach wśród starodrzewu lubili spacerować także mieszkańcy okolicy - to na zielonym Mokotowie mały wyjątek. W okolicach Spartańskiej jest kompleks działek, ale do większego dostępnego terenu spacerowego trzeba pofatygować się aż w stronę Arkadii i Królikarni.
Nic więc dziwnego, że decyzja szefów Instytutu Geriatrii wywołała smutek i sprzeciw. ”Teren ten, będący jedyną już enklawą zieleni w naszej okolicy, ma zostać sprzedany i zabudowany osiedlem mieszkaniowym, co pozbawi nas możliwości korzystania z jedynego w okolicy parku. To teren niezwykle cenny przyrodniczo, posiada liczne starodrzewy, w których żyją coraz rzadziej spotykane gatunki ptaków, m.in. dzięcioł białoszyi" - zwracają uwagę autorzy apelu.
Warszawa. "Długi można spłacić, zabudowanego parku się nie odtworzy"
Teraz, ponieważ nie ma żadnych znaków, by sytuacja się mogła odwrócić, dwie mokotowianki - radna dzielnicy Kinga Wróblewska i Aleksandra Borowiec z Nowoczesnej zdecydowały prosić o pomoc ministra zdrowia.
To dlatego, że dyrektor instytutu Marek Tombarkiewicz potrzebę sprzedaży uzasadnia długami placówki. "Stoimy na stanowisku, że spłata długu jednostki budżetowej Skarbu Państwa nie może się odbywać kosztem terenów zielonych, zwłaszcza w mieście stołecznym, Teren ten został oddany Instytutowi w użytek wieczysty przez osobę prywatną, w celu zapewnienia optymalnych warunków dla rekonwalescencji pacjentów, a nie pod zabudowę mieszkaniową czy realizację innych inwestycji komercyjnych. Park i istniejąca jeszcze do niedana kryta pływalnia (rozebrana kilka lat temu przez władze Instytutu) stanowiły istotne miejsce wypoczynku i rekreacji oraz kształcenia umiejętności sportowych dla okolicznych mieszkańców, zwłaszcza uczniów (znajdującej się po drugiej stronie ulicy szkoły podstawowej" - napisały autorki apelu do ministra.
Zaznaczyły też, że każdy dług można płacić, a zabudowanego parku nie da się przywrócić do istnienia. Kinga Wróblewska i Aleksandra Borowiec oczekują więc od ministra, że pomoże Narodowemu Instytutowi Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji uregulować swoje zadłużenie i nakłoni, by teren został przekazany nieodpłatnie w zarząd miastu.
Ocalcie park na Wyględowie. Mieszkańcy nie chcą tam osiedla
Rzeczywiście, park był darem dla pacjentów. Instytut stał się właścicielem tej oazy przyrody sześć dekad temu. Darowizna, jak wskazują autorki listu, przekazana została przez patronkę instytucji, Eleonora Reicher z myślą o lepszych warunkach dla podopiecznych placówki. Kiedy pojawi się tam strzeżone zamknięte osiedle, które zastąpi alejki i trawniki, warunki leczenia i dochodzenia do zdrowia pogorszą się. Konsekwencje odczują także mieszkańcy okolic.
Intencje władz placówki medycznej wobec zieleńca przy Spartańskiej i Woronicza znane są od kilku lat - Instytut złożył wniosek o wydanie warunków zabudowy parkowej części działki. Już trzy lata temu radni Mokotowa, pracujący w komisji ładu przestrzennego, wyrazili sprzeciw wobec próby zabudowania tego terenu.