Warszawa. Lumpeksy można otwierać. Ale trzeba zachować ostrożność
Dla wielu osób pójście do lumpeksu to życiowa potrzeba - przekonuje Katarzyna, sprzedawczyni w jednym ze sklepów z używaną odzieżą. Czy to obecnie bezpieczne? - Przy zachowaniu zalecanych środków ostrożności nie ma podstaw do obaw - mówi nam wirusolog, profesor Włodzimierz Gut.
04.05.2020 | aktual.: 04.05.2020 20:28
Popularne lumpeksy mogą działać. Oczywiście nie tak, jak przed wprowadzeniem obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa, kiedy w takich sklepikach często kłębiły się tłumy poszukujących ciuchów z drugiego obiegu. Także w tych sklepach należy zachować wszelkie obowiązujące obecnie środki ostrożności - takie jak odpowiednia liczba osób w zależności od wielkości lokalu, czy też zachowywanie wskazanej odległości od drugiej osoby.
Wielu klientów second handów zadaje sobie jednak pytanie, czy koronawirus może schować się podstępnie w falbankach, zakładkach i fałdkach garderoby? Czy trzeba się bać jego trwania na tkaninach?
Koronawirus w lumpeksach. Profesor Gut uspokaja
Polski Czerwony Krzyż niemal natychmiast po ogłoszeniu pandemii zawiesił zbiórkę używanej odzieży, prowadzoną w kontenerach. Odbiór ubrań z takich pojemników został wstrzymany. Przedstawiciele organizacji skarżyli się, że PCK został pozbawiony poważnego źródła pozyskiwania środków i znalazł się w dramatycznie trudnej sytuacji finansowej.
Niektóre firmy prowadzące zbiórki i utrzymujące zbiórkowe kontenery na ulicach miasta poinformowały o podobnych decyzjach, przylepiając kartki ostrzegawcze, a niektóre wręcz zafoliowały pojemniki.
Czy więc należy się bać koronawirusa w odzieży? Wirusolog profesor Włodzimierz Gut uspokaja i zaleca rozsądek.
- Wirus nie żyje zbyt długo poza organizmem człowieka. Nie przetrwa też na odkażonych przedmiotach. Zatem przy zachowaniu zalecanych środków ostrożności nie ma podstaw do obaw podczas zakupów w sklepach odzieżowych, a także w lumpeksach - przekonuje profesor.
Ekspert dodaje, że w takich sklepach trzeba zadbać o odpowiednią liczbę osób w pomieszczeniach, odległości, rękawiczki i dezynfekcję rąk po dotykaniu odzieży.
- Oczywiście warunkiem bezpieczeństwa jest to, że nie wchodzą do sklepu osoby chore. Trzeba zadbać o siebie, bo zaufanie, że zrobią to za nas inni, bywa zawodne. Głupota jest najbardziej zaraźliwa - dodaje profesor Gut.
Koronawirus w lumpeksach. Wystarczy wyprać
Pani Katarzyna, sprzedawczyni w jednym z warszawskich lumpeksów, przekonuje nas, że w szanujących się sklepach z ciuchami z drugiej ręki wszystko, co wisi na wieszakach, jest poddawane tak silnej dezynfekcji, że nie ma prawa prześliznąć się żaden wirus. Dodatkowo zawsze, nawet przed pandemią, zalecenia służb sanitarnych wymagały wywieszenia w sklepie kartki przypominjącej klientom, że zakupioną garderobę należy wyprać przed użyciem.
Sprzedawczyni zapewnia także, że klienci second handów nie muszą się obawiać braku ubrań z powodu zamkniętych granic. Magazyny są pełne, a transportowe TIR-y, które przywożą nie tylko produkty żywnościowe czy chemię, ale też odzież, bez przeszkód przekraczają granice.
Wielu z przedsiębiorców prowadzących sklepy odzieżowe, zarówno z pierwszej jak i z drugiej ręki, przeniosło swoją działalność do internetu. I choć nie jest to towar pierwszej potrzeby, to wiosna, nawet w epoce pandemii, ma swoje prawa. - To serwisy takie jak Winted, czy inne oferujące używaną, ale atrakcyjną cenowo i markową odzież, będą miały teraz swoje złote lata - uważa pani Katarzyna.
Zobacz film: Niesprzedana odzież. "Mamy na to konkretny plan"