Warszawa. Extinction Rebellion protestuje przeciwko katastrofie klimatycznej. "Musimy wywierać większą presję"
Grupa kilkunastu aktywistów Extinction Rebellion zablokowała skrzyżowanie Emilii Plater i Al. Jerozolimskich w Warszawie. Manifestanci domagają się utworzenia panelu, który pomoże opracować realny plan walki z katastrofą klimatyczną. Na miejscu interweniuje policja. Al. Jerozolimskie są zablokowane.
- To jest największe wyzwanie, przed którym aktualnie stoi ludzkość – walka z katastrofą klimatyczną, która już zabija ludzi. W krajach globalnego południa ludzie już muszą uciekać. Zdaniem naukowców za kilka, kilkanaście lat, my tutaj także odczujemy tę katastrofę – mówiła w rozmowie z WawaLove Nela z organizacji Extinction Rebellion, która razem z innymi uczestnikami piątkowego protestu zablokowała ulicę w Śródmieściu.
Okolice Dworca Centralnego w Warszawie. Grupa aktywistów ustawiła się tuż przy skrzyżowaniu z ulicą Emilii Plater, blokując przejazd. Uczestnicy przynieśli ze sobą banery, na których można było przeczytać: "Klimatyczny stan wyjątkowy", "Planeta Ziemia Umiera" oraz "Czas na bunt". Podobne hasła protestujący wypisywali kredą na chodniku.
Warszawa. "Jesteśmy już zdesperowani, bo rządzący nic nie robią"
- Jesteśmy już zdesperowani, bo rządzący nic nie robią. My chcemy, żeby zaczęli walczyć i to walczyć natychmiast z katastrofą klimatyczną, która jest spowodowana przez człowieka. Nawołujemy do rządzących o to, żeby zwołać ogólnopolski panel obywatelski, który miałby stworzyć plan na uniknięcie katastrofy klimatycznej, na obniżenie emisji CO2 do zera w Polsce. To powinno być zrobione w jak najszybszym czasie – tłumaczył spotkany w centrum aktywista Jerzy.
- My tutaj jesteśmy po to, aby mówić, że naukowcy mają odpowiedzi. Oni od kilku lat już mówią, że są rozwiązania, pokazują drogę, a problem jest taki, że politycy nic z tym nie robią – wyjaśniała Nela. – Jednym z pomysłów jest przeniesienie się z węgla na energie odnawialne. Na to są rozwiązania, ale politycy patrzą z perspektywy swojej kadencji, a nie długofalowo, dlatego im się to nie opłaca. Od lat żadne listy ani petycje nie działają. Musimy wywierać jeszcze większą presję – dodała.
Warszawa. Aktywiści położyli się na jezdni. Doszło do interwencji policji
Część z uczestników zgromadzenia położyła się na jezdni w Al. Jerozolimskich, blokując całkowicie przejazd.
Doszło do interwencji policji. Na miejscu zjawiło się kilkanaście radiowozów, a funkcjonariusze otoczyli skrzyżowanie przy Dworcu Centralny. Pojawiły się olbrzymie utrudnienia drogowe, zarówno samochody, jak i autobusy komunikacji miejskiej utknęły w korku.
"Policjanci prowadzą czynności zmierzające do udrożnienia ruchu. Kierowane będą wnioski o ukaranie" – przekazała w piątek Komenda Stołeczna Policji.
Niemożliwe było także przejście przez pasy na drugą stronę ulicy. Mundurowi odsyłali każdego przechodnia do skorzystania z przejścia podziemnego.
Jak zapewniają uczestnicy manifestacji piątkowa akcja nie była planowana, to "spontaniczny, oddolny zryw".
- Jesteśmy ruchem oddolnym, masowym, chcemy, aby inni wyszli z nami blokować ulice, aby pokazać i powiedzieć "Nie, stop! Zatrzymaj się!" – przekonuje Kamila, biorąca udział w proteście.