W PRL-owskiej Warszawie był królem życia. Potem trafił do więzienia

Poznajcie historię legendy Legii

Obraz

To on miał być gwiazdą reprezentacji Polski, a nie Jan Tomaszewski. Pozaboiskowe afery sprawiły jednak, że nie zrobił wielkiej kariery.

Starsi kibice Legii Warszawa na pewno go pamiętają. Władysław Grotyński trafił do stołecznego klubu w 1964 roku i przez siedem lat bronił barw zespołu. Między słupkami nie miał sobie równych. Jest autorem fenomenalnego rekordu 759 minut bez straty gola w meczach ligowych.

Nie puścił w Niemczech ani jednego gola

Grotyński zaczynał przygodę z futbolem w Mazurze Karczew. Był bardzo wysportowany. Wcześniej grał m.in. w hokeja, piłkę ręczną i rzucał dyskiem (w tej ostatniej dyscyplinie był mistrzem Polski juniorów), co później potrafił wykorzystać na boisku.
Życie Grotyńskiego zmieniło się po meczu Mazura z Legią w Pucharze Polski w 1963 roku. Bramkarz z Karczewa puścił wtedy aż pięć bramek, ale ówczesny trener ekipy z Warszawy, Longin Janeczek, był pod tak wielkim wrażeniem jego umiejętności, że ściągnął go do swojego zespołu.

"Śruba" miał 18 lat, kiedy trafił do drużyny młodzieżowej "Wojskowych". W ekipie seniorów zadebiutował 17 marca 1965 roku w spotkaniu rewanżowym z TSV 1860 Monachium. Nie puścił w Niemczech ani jednego gola i został okrzyknięty bohaterem. Od tego czasu miał pewne miejsce w składzie. Legia zdobyła z Grotyńskim m.in. mistrzostwo Polski (1969, 1970), Puchar Polski (1966) i dotarła do półfinału Pucharu Europy.

Grotyńskiemu nie było dane zrobić wielkiej kariery w kadrze, chociaż ówczesny selekcjoner Kazimierz Górski widział w nim większy talent niż u Jana Tomaszewskiego (który był jego zmiennikiem w Legii). Górski był wielkim fanem talentu "Śruby". Widział go w roli pierwszego bramkarza reprezentacji Polski.

Afera dolarowa

"Śruba" zagrał w czterech meczach z orzełkiem na piersi. Po raz pierwszy w spotkaniu towarzyskim z Irlandią w Dublinie, potem z Czechosłowacją i Szwajcarią. Grał również w sparingach oraz z Albanią w eliminacjach do Euro 1972.

Marzenia Grotyńskiego o wyjeździe na igrzyska olimpijskie do Monachium oraz mistrzostwa świata dwa lata później legły w gruzach. Został wtedy przyłapany, razem z Januszem Żmijewskim, na przemycaniu dolarów po meczu z Feyenoordem Rotterdam w Pucharze Europy.

Legia zremisowała u siebie 0:0 i z nadziejami jechała na rewanż do Holandii. Atmosferę w drużynie popsuła afera na lotnisku. Ktoś doniósł, że Grotyński razem ze Żmijewskim kupili łącznie 2,5 tysiąca dolarów i próbują je wywieźć z kraju.

Celnicy skonfiskowali pieniądze i warunkowo puścili piłkarzy na mecz w asyście żołnierzy. "Śruba" i jego kolega w takich okolicznościach nie mogli skupić się na grze, dlatego Legia przegrała 0:2, żegnając się tym samym z marzeniami o grze w finale.

Szmugiel złota

Po powrocie do kraju Żmijewski został zawieszony przez PZPN. Grotyński mógł grać dalej, ale za chwilę wplątał się w kolejne brudne interesy i wylądował za kratkami.

W Warszawie wszyscy wiedzieli, kim jest Grotyński. Bramkarz Legii uwielbiał się wyróżniać. Po mieście jeździł białym Fordem Mustangiem, nosił markowe ubrania, często bawił się w restauracji "Adria". W końcu jednak trafił do środowiska przestępczego.

"Śruba" został złapany na szmuglowaniu złota. Przed sądem usłyszał wyrok dwóch lat więzienia. Krązy anegdota, że piłkarz, w obawie przed stratą majątku, wpadł na pomysł, jak nie stracić swojego cennego samochodu. Zaparkował go na parkingu amerykańskiej ambasady.

Na mecze z więzienia

Za murami Grotyński radził sobie równie dobrze, co w życiu na wolności. Miał posłuch wśród współwięźniów, ponoć należał nawet do tzw. grypsery. Całej kary jednak nie odsiedział, dzięki pomocy Jacka Gmocha, który był wtedy konsultantem w Zagłębiu Sosnowiec.

Grotyński, dzięki uporowi działaczy Zagłębia, został przeniesiony z zakładu karnego w Krzywańcu do Wojkowic. Na początku na mecze był wożony z więzienia, później wyszedł na wolność i wrócił do swojego dawnego życia, pełnego futbolu i dobrej zabawy.

- W Sosnowcu stał się bożyszczem kibiców. Znowu królował w najlepszych restauracjach w "Savoyu" czy w "Reksie". Na boisku bronił jak maszyna. W młodości był mistrzem Polski juniorów w rzucie dyskiem, więc bez trudu przerzucał piłkę z jednego pola karnego na drugie - opowiadał na łamach katowickiej "Gazety Wyborczej" Krzysztof Smulski, wieloletni działacz Zagłębia.

Cinkciarz walutą

A kobiety? "Śruba" miał wielkie powodzenie. Zwłaszcza u siatkarek Płomienia, klubu z sosnowieckiej dzielnicy Milowice. Ludzie podobno nawet licytowali się, ileż to z nich miało z nim dziecko.

Zagłębie było ostatnim znaczącym klubem, w którym grał Grotyński. Pod koniec kariery bramkarz wrócił jeszcze na chwilę do Mazura Karczew, ale niczego wielkiego nie zwojował. Potem próbował wyjechać do USA, chciał grać w New York Cosmos. Jego plany jednak nie wypaliły. - Władza zwodziła go tak jak przed laty. Nigdy nie dostał paszportu - wyjaśnił Smulski.

Aby powiązać koniec z końcem, "Śruba" wylądował pod warszawskim "Domem Chłopa", gdzie jako cinkciarz handlował dolarami. W tym samym czasie zaczął nałogowo pić alkohol i to zaprowadziło go do grobu.Grotyński miał 57 lat, gdy znaleziono go na ławce w jednym z warszawskich pubów. Lekarze mówili, że zmarł na zawał serca. Polski bramkarz został pochowany w Starej Miłośnie na obrzeżach Warszawy.

Przemek Sibera/ SportoweFakty.wp.pl

Obraz
Obraz
Obraz

Wybrane dla Ciebie

Marcon zdecydował. Lecornu będzie nowym premierem
Marcon zdecydował. Lecornu będzie nowym premierem
USA zabierają głos po ataku Izraela na terenie swojego sojusznika
USA zabierają głos po ataku Izraela na terenie swojego sojusznika
ISW: Kreml straszy Finlandię tak samo jak przed atakiem na Ukrainę
ISW: Kreml straszy Finlandię tak samo jak przed atakiem na Ukrainę
Działo się we wtorek. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Działo się we wtorek. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Kobieta zmarła w drodze do szpitala. Prokuratura wznowiła śledztwo
Kobieta zmarła w drodze do szpitala. Prokuratura wznowiła śledztwo
Polska zamyka granicę z Białorusią. Jest reakcja z Mińska
Polska zamyka granicę z Białorusią. Jest reakcja z Mińska
Sebastian M. nie był w samochodzie sam. Co ujawniono o pasażerze?
Sebastian M. nie był w samochodzie sam. Co ujawniono o pasażerze?
Jest reakcja Kataru na atak Izraela. Zrywa negocjacje
Jest reakcja Kataru na atak Izraela. Zrywa negocjacje
Putin tego się obawia. Będzie ciężko, gdy z wojny powrócą weterani
Putin tego się obawia. Będzie ciężko, gdy z wojny powrócą weterani
Kulisy prezydentury. Fotograf Dudy mówi o niepublikowanych zdjęciach
Kulisy prezydentury. Fotograf Dudy mówi o niepublikowanych zdjęciach
Atak Ukrainy na Soczi. Media: w mieście był Putin
Atak Ukrainy na Soczi. Media: w mieście był Putin
Nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Prokuratura postawiła zarzuty
Nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Prokuratura postawiła zarzuty