Turystka z Warszawy groziła ratownikom TOPR. Opisali ją w kronice
Kobieta zadzwoniła na linię TOPR i zażądała auta, które miałoby ją zwieźć ze szlaku. Jako przyczynę zgłoszenia podała kontuzję. Okazało się jednak, że bolą ją tylko kolana. Zrobiło się nieprzyjemnie.
29-letnia turystka z Warszawy była na szlaku drugi dzień. Zadzwoniła do TOPR o godz. 12.06 w sobotę i poinformowała, że jest kontuzjowana. Podczas wywiadu, jaki rutynowo przeprowadza ratownik, okazało się, że nic zagrażającego jej życiu się nie stało.
W schronisku na Ornaku kobietę zbadał lekarz. Okazało się, że bolą ją kolana. Mimo to, gdy w rozmowie telefonicznej z pracownikiem TOPR usłyszała, że ratownicy są obecnie zajęci i być może zwiozą ją w późniejszym terminie, próbowała wymusić interwencję. 29-latki nie satysfakcjonowały rady ratownika, który zalecił jej by "spokojnie odpoczęła". Jak nie przyjedzie samochód "będzie Pan miał przesr…" mówiła do słuchawki.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Zamiast ratowników TOPR dyspozytor powiadomił policję. Funkcjonariusze zostali powiadomieni o nieuzasadnionym wezwaniu.
Tyle mówi się o nieodpowiedzialnych turystach, a mimo to wciąż znajduję się tacy, którzy chcieliby traktować górskich ratowników jak komercyjną firmę na zawołanie. Ręce opadają.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.