Turystka z Warszawy groziła ratownikom TOPR. Opisali ją w kronice
Kobieta zadzwoniła na linię TOPR i zażądała auta, które miałoby ją zwieźć ze szlaku. Jako przyczynę zgłoszenia podała kontuzję. Okazało się jednak, że bolą ją tylko kolana. Zrobiło się nieprzyjemnie.
21.08.2018 | aktual.: 21.08.2018 10:54
29-letnia turystka z Warszawy była na szlaku drugi dzień. Zadzwoniła do TOPR o godz. 12.06 w sobotę i poinformowała, że jest kontuzjowana. Podczas wywiadu, jaki rutynowo przeprowadza ratownik, okazało się, że nic zagrażającego jej życiu się nie stało.
W schronisku na Ornaku kobietę zbadał lekarz. Okazało się, że bolą ją kolana. Mimo to, gdy w rozmowie telefonicznej z pracownikiem TOPR usłyszała, że ratownicy są obecnie zajęci i być może zwiozą ją w późniejszym terminie, próbowała wymusić interwencję. 29-latki nie satysfakcjonowały rady ratownika, który zalecił jej by "spokojnie odpoczęła". Jak nie przyjedzie samochód "będzie Pan miał przesr…" mówiła do słuchawki.
Zamiast ratowników TOPR dyspozytor powiadomił policję. Funkcjonariusze zostali powiadomieni o nieuzasadnionym wezwaniu.
Tyle mówi się o nieodpowiedzialnych turystach, a mimo to wciąż znajduję się tacy, którzy chcieliby traktować górskich ratowników jak komercyjną firmę na zawołanie. Ręce opadają.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.