To my płacimy za imprezy na Narodowym!
Każda zmiana organizacji ruchu sporo kosztuje. Płaci warszawski podatnik!
Jakakolwiek impreza na Narodowym - czy to mecz, czy koncert Coldplaya to paraliż okolic Stadionu Narodowego. Zamykane są niektóre ulice, czasem most Poniatowskiego, a mieszkańcy Saskiej Kepy nie mogą dostać się do domu bez specjalnej przepustki. Na ulice i tory wyjeżdżają dodatkowe tramwaje oraz autobusy.
Zmiany w organizacji ruchu kosztują i to niemało. O tym, kto za to płaci pisze dziś portal Zw.com.pl . Koszty te ponosi miasto, czyli my - warszawscy podatnicy. Tylko podczas koncertu Madonny za zmianę organizacji ruchu zapłacono 13 929 zł. Jak poinformował Zarząd Transportu Miejskiego, za tramwaje ratusz zapłacił ok. 31,2 tys. zł, a za autobusy – ok. 21,6 tys. zł.
Koszt zamknięcia mostu Poniatowskiego i związanej z tym konieczności uruchomienia komunikacji zastępczej to ok. 5,6 tys. zł. Całkowity koszt uruchomienia dodatkowej komunikacji wyniósł 58,4 tys. zł.
Warszawiacy dopłacili więc w sumie do koncertu Madonny ok. 72,5 tys. zł, a nawet więcej, jeśli doliczy się koszty sprzątania po imprezie.
Dlaczego to warszawscy podatnicy mają płacić? Miasto tłumaczy, że prowadzi rozmowy z Narodowym Centrum Sportu, które jest operatorem Stadionu Narodowego. Na razie na niewiele się to zdaje. Jest oczywiście możliwość, by koszty przerzucić na organizatora koncertu, jednak w tej chwili nic nie wskazuje, by tak się miało stać.
Będziemy więc dalej płacić za imprezy na Narodowym.