Tajemnicza śmierć na warszawskiej stacji paliw
Mężczyzna zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach.
Prokuratura wyjaśnia zagadkową śmierć mężczyzny na stacji benzynowej przy ulicy Połczyńskiej - poinformowało Radio ZET. Do zdarzenia doszło w poniedziałek nad ranem. Mężczyzna zdemolował stację benzynową i zmarł po tym, jak został obezwładniony przez policję.
Kiedy policjanci dotarli na miejsce zdarzenia mężczyzna znajdował się na zapleczu stacji benzynowej. Biegał, krzyczał, nie dał się uspokoić, uszkodził drzwi i rzucił w funkcjonariuszy monitorem komputera - poinformowało Radio ZET.
W czasie interwencji policjantów mężczyzna stracił przytomność. Na miejsce wezwane zostało pogotowie, jednakże próba reanimacji nie powiodła się i lekarze stwierdzili zgon.
- Natychmiast o tym zdarzeniu zawiadomiliśmy prokuraturę. Do jej dyspozycji jest zabezpieczony monitoring ze stacji benzynowej - mówi rzecznik Komendy Stołecznej Policji Mariusz Mrozek.
Z relacji pracowników wynika, iż mężczyzna kupił wcześniej dwie małe butelki wódki, po czym jedną wypił na miejscu. Chwilę później stracił przytomność. Tuż po jej odzyskaniu i zwróceniu mu uwagi ze strony pracowników, iż spożywanie alkoholu w obrębie stacji jest nielegalne - wpadł w szał.
Jak nieoficjalnie dowiedziało się Radio ZET sprawca był notowany za fałszerstwa dokumentów i kradzieże samochodów. Śledczy będą musieli teraz ustalić, czy mężczyzna nie był pod wpływem innych środków odurzających.
Przeczytaj też: NIK: Uczelnie wyższe zawyżały opłaty rekrutacyjne