RegionalneWarszawaSzkoła na Ursynowie bez prac domowych. Rodzice się skarżą, a nauczyciele rozkładają ręce

Szkoła na Ursynowie bez prac domowych. Rodzice się skarżą, a nauczyciele rozkładają ręce

Dyrektorka szkoły przy ul. Hirszfelda Wioletta Krzyżanowska dwa lata temu wprowadziła program "Budząca się szkoła". Nauczanie odbywa się bez zadawania prac domowych, bez czerwonego koloru i bez zaznaczania błędów. - Eksperyment spowodował, że nasze dzieci uczą się nie w szkole, a na korepetycjach - mówią haloursynów.pl rodzice.

Szkoła na Ursynowie bez prac domowych. Rodzice się skarżą, a nauczyciele rozkładają ręce
Źródło zdjęć: © 123RF.COM

Wioletta Krzyżanowska wyjaśnia, że nauczanie polega na podaniu celu zajęć na początku lekcji, sformułowaniu pytań kluczowych, stosowanie tzw. nacobezu (na co będę zwracał uwagę przy ocenianiu), patyczków do losowania uczniów do odpowiedzi, światełek w trzech kolorach (zielony, żółty, czerwony) do sygnalizowania poziomu wykonania zadania przez ucznia, samooceny i oceny koleżeńskiej, podsumowania zajęć i informacji zwrotnej.

Rodzice sprzeciwiają się programowi nauczania

W haloursynów.pl pojawił się artykuł, w którym oburzeni rodzice opowiadają o nieprzemyślanym projekcie dyrektorki szkoły. Tłumaczą, że prace domowe nadal są, jednak w zmienionej formie. - Znam przypadki, że dzieci z 4 klasy od początku roku mają korepetycje z matematyki - mówi matka. Dodaje, że widzi u dziecka brak koncentracji. Wcześniej córka paliła się do nauki, dziś ciągnie ją do telefonu. - Twierdzi, że nic nie musi, a nauczyciele i tak niczego nie sprawdzają, bo przecież zmiany polegają na pokazywaniu pozytywów, a nie negatywów - mówi matka dziecka. Zaznacza, że nawet zadane prace domowe nie są sprawdzane przez nauczycieli.

- Gdy nadchodzi sprawdzian, moje dziecko wpada w panikę, w amok, strasznie się stresuje, wiedząc, że nic nie umie. Siadamy wtedy i razem na nowo się uczymy - mówi kolejna matka uczennicy. Dodaje, że nauczyciele także nie chwalą programu, ale boją się odezwać. - Tracą wśród dzieci autorytet, bo na każdą próbę zadania prac domowych dzieci krzyczą, że "pani dyrektor nie każe zadawać" - tłumaczy matka.

- "Nauczyciele opowiadają o braku spotkań na których omawiano by eksperyment, o ucinaniu rozmowy, gdy ktoś ma wątpliwości. A nawet karaniu - gdy nie realizuje się pomysłu dyrektorki. - Doszło nawet do tego, że na prośbę wszystkich rodziców w klasie, wysyłałam mailem zadania domowe dla dzieci, ale tak, aby pani dyrektor się nie dowiedziała. Pełna konspiracja - mówi Anna." - czytamy w artykule haloursynów.pl

Dyrektorka szkoły jest innego zdania

Dyrektorka szkoły nie zgadza się z zarzutami opublikowanymi w powyższym artykule. - W związku z ukazaniem się artykułu na portalu internetowym haloursynów.pl , zgłosiłam na podstawie prawa prasowego wniosek o sprostowanie nieprawdziwych i fałszywych informacji tam zawartych. Podejmę również w tej sprawie kroki prawne związane z zniesławieniem i naruszeniem dóbr osobistych. W szkole jest 1145 uczniów czyli ponad 2000 rodziców. Szkoda, że kilku z nich wybrało taką formę komunikacji - mówi WawaLove Wioletta Krzyżanowska.

Zdaniem dyrektorki innowacyjny program jest bardzo chwalony wśród rodziców. Uważa, że często się z nimi spotyka i wspólnie uzgadnia założenia dydaktyczne dla danej klasy. - Chcę zaznaczy, że bardzo dużo rodziców popiera program. Program jest bardzo elastyczny i będzie ewoluował w takim kierunku, jakim dzieci, rodzice nauczyciele uznają za najlepszy. Praca domowa jest w szkole nieobowiązkowa i dla chętnych zgodnie z rekomendacjami Instytutu Badań Edukacyjnych w tym zakresie. W szkole obowiązuje innowacyjne podejście do prac domowych i mają różnorodne formy np. mogą być kwestią umowy między nauczycielem a rodzicami danej klasy, mogą być przygotowaniem projektu, przeczytaniem lektury, nauką słówek z języka obcego - podkreśla dyrektorka. Dodaje, że w szkole uczeń nie otrzymuje represji za brak pracy domowej w postaci oceny niedostatecznej lub minusa.

Rzecznik dzielnicy Ursynów Barbara Mąkosa-Stępkowska zapewnia, że do Urzędu Dzielnicy Ursynów nie wpłynęła żadna pisemna skarga na program „Budząca się szkoła” i jego realizację w Szkole Podstawowej nr 323 im. Polskich Olimpijczyków. - Odbyła się natomiast jedna wizyta trójki rodziców dzieci chodzących do tej szkoły w Wydziale Oświaty i Wychowania Urzędu Dzielnicy, rodzice podczas rozmowy z Panią Naczelnik Wydziału wyrazili kilka uwag krytycznych pod adresem tego programu - wyjaśnia WawaLove rzecznik. Dodaje, że informacja o tych uwagach została przekazana Pani Dyrektor szkoły z sugestią zorganizowania spotkania z rodzicami w celu przedstawienia uwag i wyjaśnienia ewentualnych wątpliwości. W rezultacie ci rodzice nie zgłosili Pani Dyrektor uwag.

SP nr 323 w Warszawie usunięta z listy

Pomysłodawca ruchu "Budząca Się Szkoła" Marzena Żylińśka poinformowała we wtorek w rozmowie z haloursynów.pl , że wykreśla z mapy budzących się szkół podstawówkę przy Hirszfelda. - Ideą "Budzącej się szkoły" jest współpraca, budowanie relacji, wzajemne inspirowanie się. A w przypadku SP nr 323 w Warszawie tego nie było, nie można tu mówić o jakiejkolwiek współpracy. Dlatego prosiliśmy panią dyrektor, żeby nie używała nazwy Budząca Się Szkoła. Wielu rodziców pyta nas o rekomendacje, dlatego tak ważne jest, żeby na naszej mapie były placówki, o których coś wiemy - wyjaśnia w artykule haloursynów.pl Żylińska.

Jesteś świadkiem zdarzenia w Warszawie, które jest dla Ciebie ważne? Widzisz coś ciekawego? Skontaktuj się z nami przez Facebooka lub na wawalove@grupawp.pl.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)