RegionalneWarszawaRozmowa z warszawiakiem: Tadeusz Woźniak

Rozmowa z warszawiakiem: Tadeusz Woźniak

Autor kultowego "Zegarmistrza światła" opowiada o stolicy: "PKiN jest fantastyczny. Ma stać dalej!"

Rozmowa z warszawiakiem: Tadeusz Woźniak

20.03.2012 10:07

WawaLove:Co Pan najbardziej lubi w Warszawie?

Tadeusz Woźniak: Nie umiałbym wskazać jednego miejsca czy obiektu. Przyjaciół miałem i mam we wszystkich dzielnicach. Jednak, jeśli już musiałbym takie miejsca wskazać, byłyby to miejsca, w których miałem okazję obserwować odbudowę lub rozwój miasta. Pamiętam, że gdy chodziłem kilka lat do szkoły na Moliera, obserwowałem, jak na moich oczach podnosiło się z ruin Stare Miasto. To jest jest to miejsce, do którego chętnie wracam. Również Pałac Kultury i Nauki. Tak się złożyło, że moje siostry pracowały po wojnie pod Warszawą i dojeżdżało się się do nich kolejką średnicową, do Józefowa. Dworzec Śródmieście był wówczas między al. Jerozolimskimi, a Pałacem - jak dziś, tyle że w odkrytym wykopie. On się na moich oczach budował. To było wspaniałe. Wtedy nie rozumiałem, co to znaczy „dar Stalina”. Nie znałem politycznych uzależnień. PKiN był jednym z tych miejsc, do których ciągnęło mnie jak pszczołę do miodu. Znałem na pamięć wszystkie przejścia, potrafiłem się wszędzie wcisnąć, znałem każdy kąt Pałacu. Nawet
pierwszy raz tam właśnie oglądałem Telewizję, bo na początku działalności TVP, w Pałacu był wielka sala telewizyjna. Płaciło się dwa złote i można było oglądać. W domach telewizorów wówczas nie było. Więc wspominam bardzo ciepło. Pałac Kultury jest dla mnie fantastyczny i nie mam żadnych negatywnych konotacji. Uważam, że to dobrze, że stoi. Ma stać dalej.

To w drugą stronę: co Pana irytuje w Warszawie?

Wkurza przede wszystkim nieporządek urbanistyczny, choć rozumiem, że dziecko zostało wylane z kąpielą, kiedy podjęto decyzje urbanistyczne jeszcze w latach 50 - tych. Choćby dotyczących bliskiej Woli, gdzie strasznie porozrzedzano zabudowę. Co prawda, dzięki temu np na al. Jana Pawła II jest gdzie postawić nowoczesne biurowce, jednak razem to wygląda jak taka niezgrabna łatanka. Bez ładu i składu.

A nowe miejsca, świeżo lub niedawno wybudowane?

Bardzo mnie cieszy, jak starsze budynki - te związane z tradycją Warszawy, zniszczone w czasie wojny zostały w ostatnich 15 latach tak zrekonstruowane, że stały się reprezentacyjne dla miasta. Jednym z takich przykładów jest Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych, która długo była odrapanym, paskudnym budynkiem, a potem odremontowanym, przy zachowaniu oryginalnego stylu architektonicznego, bo to jest, jak mówią fachowcy, wybitne dzieło architektury tamtego czasu. Teraz jest pięknym, reprezentacyjnym budynkiem. I to mnie cieszy, bo przypomina, że w Warszawie, pięknie budowano nie tylko na Trakcie Królewskim, a w okresie międzywojnia także powstawały wybitne dzieła architektoniczne.

Nie odnosi Pan wrażenie, że jednak nie dba się do końca o zabytki, a czasem pozwala wręcz na ich zniszczenie? Pozwolono na zniszczenie słynnego Supersamu na pl. Unii Lubelskiej...

Mówiąc o pl. Unii Lubelskiej i o tym Supersamie, który tam stał, powiem tak: Nie żałuje go kompletnie! Ohydne lata sześćdziesiąte, okropna architektura, mnie się to w ogóle nie podobało i żadnej straty nie widzę. Poza tym: trzeba umieć również tracić. Świetnym przykładem jest centrum Paryża. Z czego on się wziął? Z tego, że zrównano z ziemią całą, starą, średniowieczną zabudowę w centrum miasta i powstały, według nowych założeń urbanistycznych, te wspaniałe gwieździste systemy, które również można spotkać w Polsce.Chcę powiedzieć jedno: w Paryżu wyburzono setki budynków, które miały po osiemset czy pięćset lat po to, by postawić nowoczesne miasto. Czasem miasto musi ponieść taki koszt, a to co powstaje, w końcu też stanie się zabytkiem.

Porozmawiajmy o muzyce i Pana twórczości. Czy to, że mieszka Pan w stolicy, wpłynęło na pana działania artystyczne?

Sama Warszawa bezpośrednio nie, ponieważ nigdy nie pisałem piosenek o Warszawie. Natomiast to, że tu mogłem spotykać dziesiątki ludzi, którzy zajmowali się muzyką czy teatrem... ja bardzo wiele zawdzięczam teatrom warszawskim, z którymi jestem związany od dziecka, a jako dorosły komponowałem i komponuję muzykę do przedstawień teatralnych. Tu, w stolicy było i jest moje środowisko muzyczne. Początkowo jako młodego uczestnika, powstałego w latach 60-tych big beatu, jak i później. W końcu w Polsce były kiedyś tylko dwa zasadnicze środowiska muzyczne, dominujące: Warszawa i Kraków. Tyle, że o różnej specyfice, wynikającej z odrębnej mentalności. Uważam, że Warszawa jest bardziej otwarta, za to nie wykształciła tak specyficznej stylistyki, jak Kraków.

To w Warszawie miały kiedyś miejsce najważniejsze wydarzenia muzyczne. To tu byłem na Animalsach, Rolling Stonesach, Blood Sweat and Tears. Kiedy odwołano koncert Paula Anki, ja byłem wśród tłumu. Miałem do tego dostęp. Więc Warszawie zawdzięczam całe, muzyczne zaplecze. A to przecież tylko jedna dziedzina muzyki. Długo by mówić o tradycjach muzyki klasycznej, czy jazzowej.

Z całą pewnością Warszawa to bardzo muzyczne miasto. To się trochę roztapia w tysiącach imprez, które są tu organizowane, jednak nie ma takiego drugiego miasta w Polsce, w którym tyle by się działo, jest to wprawdzie rozdrobnione, ale każdy znajdzie coś dla siebie, w każdej dziedzinie sztuki.

Dziękujemy za rozmowę.

Tadeusz Woźniak (ur. 6 marca 1947 w Warszawie). Polski muzyk, kompozytor i wokalista. Jako kompozytor zadebiutował w 1967 roku, pisząc muzykę do wierszy polskich poetów. Od 1968 występuje jako solista, śpiewając najczęściej melodyjne ballady własnej kompozycji. Komponuje także muzykę teatralną i filmową, tworzy spektakle muzyczne i musicale. Jest autorem m.in kultowego przeboju "Zegarmistrz światła" oraz piosenki do serialu 'Plebania" - "Pośrodku świata". Mieszka na Bródnie. Oficjalna strona artysty.

Obraz
Obraz
Zobacz także
Komentarze (0)