Prezydent Warszawy odpowiada prof. Glińskiemu: "Poniesie historyczną odpowiedzialność za pomnik smoleński"
Hanna Gronkiewicz-Waltz udzieliła wywiadu dla TOK FM.
17.02.2016 12:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prezydent stolicy podkreśliła ponownie, że przed Pałacem Prezydenckim nie ma miejsca na pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej. - Jeżeli on chce ograniczyć swojego konserwatora zabytków, to oczywiście uchyli naszą decyzję - stwierdziła Hanna Gronkiewicz-Waltz. Zaznaczyła też, że wicepremier poniesie za to historyczną odpowiedzialność.
Po chwili prezydent Warszawy doprecyzowała swoją myśl. - Za zaburzenie Krakowskiego Przedmieścia jako zamkniętej architektonicznie przestrzeni. Dodała również, że choć formalnie wicepremier nie zmieni Stołecznego Konserwatora Zabytków, to poprzez kolejne odwołania od decyzji może wywierać pewnego rodzaju nieformalne naciski. Podkreśliła raz jeszcze, że przed Pałacem Prezydenckim nie da się postawić pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Dodała, że lokalizacja została już wybrana i chodzi o zbieg ulic: Trębackiej i Focha. - Warszawa jest jednak duża. Jeśli Trębacka się nie podoba, to chętnie znajdę jakieś inne miejsce - podsumowała Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Przypomnijmy, że w poniedziałkowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", wicepremier i minister kultury prof. Piotr Gliński zapowiedział, że pomnik smoleński i tak stanie przed Pałacem Prezydenckim. Pytany o lokalizację monumentu poświęconego ofiarom katastrofy smoleńskiej wybraną przez Radę Warszawy odpowiedział: - Jeśli pani Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie chciała sobie zbudować swój własny pomnik smoleński, to niech tam buduje. Prof. Gliński odrzuca również argumenty konserwatora zabytków , uznając je za "niepoważne". Natomiast w komentarzu do badań sondażowych, przeprowadzonych w tej sprawie wśród mieszkańców stolicy, stwierdził: - Pytanie zadane respondentom było sformułowane bardzo bałamutnie.
Przeczytajcie też: Zatrzymani strażnicy doprowadzeni do prokuratury. "Wkrótce usłyszą zarzuty"