Praga w budowie czy w rozbiórce? (list od czytelnika)
Na Pradze płoną kolejne kamienice. Dzielnica zamiast się rozwijać, traci kolejne zabytki
20.03.2013 08:07
Wczoraj doszło do pożaru kolejnej kamienicy na Pradze . To już drugi pożar w ciągu ostatnich kilku dni . Co o tym myślą Prażanie? Dostaliśmy w tej sprawie list od czytelnika. Publikujemy go w całości:
Wczoraj, kiedy był pożar kamienicy przy ulicy Targowej 14, miałem ochotę napisać tylko "przypadek- nie sądzę". Nie lubię teorii spiskowych i nie chce wyjść na paranoika. Oczywiście, pożary się zdarzają, zwłaszcza w starym budownictwie, gdzie wiele elementów jest z drewna, a lokatorzy (o ile są) ogrzewają się, czym tylko się da. Na drugą stronę Wisły niedługo dotrze metro, Praga staje się więc coraz bardziej atrakcyjna dla inwestorów. Szkoda tylko, że* nikt nie dba o stare praskie budynki*, które przecież - ze względu na swój wiek - są dobrem nieprzywracalnym, jak i niewątpliwą atrakcją Pragi, jeśli nie całej - tak zniszczonej w trakcie wojny - Warszawy.
Wychowałem się przy ulicy Środkowej, dokładniej przy ulicy Środkowej 2/4. Z mojego okna widać było mały zarośnięty krzakami placyk oraz parterowy zabytkowy pałacyk z czerwonej cegły. Naturalne miejsce zabaw dla nas gdy byliśmy dziećmi. Kiedyś W latach 90 przez krótki okres był jakąś przychodnią czy laboratorium, ale przez większość czasu stał opuszczony i często chodziliśmy tam, bo oczywiście mama mówiła, żeby tego nie robić. Potem spłonął. Było to jakieś 15 lat temu. Czy wtedy kilkanaście lat temu ludzi zdziwił ten fakt? Ulica wiedziała swoje, pamiętam nawet że chłopaki mówili, że ktoś tam za podłożenie ognia dostał całkiem sporo butelek wódki. Nikt nigdy z tym nic nie zrobił. Próbowałem znaleźć jakieś zdjęcie tego budynku. Google jednak na jego temat milczy. Nie zachowała się po nim żadna pamiątka. Po prostu przestał istnieć. Teraz stoją tam dwa obrzydliwe bloki.
Pożary to stary jak świat sposób "sprzątania" terenu na nowe. Jednak to nie jedyny sposób. Około 3 lata temu z dnia na dzień buldożery wjechały na teren parowozowni przy ulicy Wileńskiej i wyburzyły ją mniej więcej w połowie, gdy ktoś się zorientował, co się dzieje i prace na chwilę wstrzymano. Parowozownia powstała w latach 1860-62 i wydaje mi się, że w mieście z takim jak Warszawa, gdzie większość zabytków to rekonstrukcje, była bezcennym budynkiem. Wielka hala którą można było jakoś zaaranżować tylko przy odrobinie dobrych chęci. Niestety nikt przez 150 lat nie wpadł na pomysł wpisania jej na listę zabytków, więc skoro już powiedziano A, i nie było prawnych przeciwwskazań, wyburzono drugą część parowozowni. Rozpoczęto budowę bloków mieszkalnych i supermarketu, a sprawę umorzono, ponieważ była oficjalna zgoda pani prezydent na rozbiórkę. Nie od dziś jednak wiadomo, iż okolica Dworca Wileńskiego od czasu budowy drugiej linii metra stała się dużo bardzo atrakcyjna.
Dwa miesiące temu prawie doszczętnie spłonęła zabytkowa kamienica przy ulicy Inżynierskiej 3, lokalne centrum kultury z klubem Sen Pszczoły, Teatrem Remus i pracowniami wielu wybitnych artystów. Ze wstępnych ekspertyz wynika, iż kamienica nadaje się jedynie do wyburzenia. Nadmienię tylko, że klub Sen Pszczoły przeniósł się chwilowo do zabytkowej Wytwórni Wódek Koneser, a w zasadzie do pozostałości po wytwórni, która jest placem budowy kolejnego centrum handlowego i bloków mieszkalnych. To samo dzieje się w jedynym w swoim rodzaju miejscu w Warszawie czyli Porcie Praskim, gdzie dumnie powstaje osiedle dla kilku tysięcy mieszkańców.
W sobotę wieczorem spłonęła kamienica przy ulicy Brzeskiej, wczoraj kolejna przy Targowej. Mam wrażenie że nie da się z tym nic zrobić, i czuję się totalnie bezsilny, dlatego postanowiłem napisać tych kilka słów. Jak w mieście, w którym tak wiele architektury zostało zniszczonej podczas wojny, które obcokrajowcom kojarzy się z jednym wielkim szarym blokowiskiem, można tak podchodzić do kwestii zabytków?Zwłaszcza w jedynej dzielnicy, która przetrwała wojnę w stanie względnie nienaruszonym? Dzielnicy, która powinna być, lub nawet jest wizytówką Warszawy? Nie wiem. Wiem natomiast, że mogę Wam życzyć miłych zakupów w którymś z nowych centrów handlowych i ładnych apartamentów. Nie mam nic przeciwko temu że Warszawa się zmienia i rozwija, natomiast zastanawiam się, czy tylko ja widzę, że sposób, w jaki się to dzieje, jest nie do końca "galanterny".
Bartosz Świętek, Prażanin
(Pogrubienia pochodzą od redakcji)