Powołano nowego biegłego w sprawie roszczeń Elżbietanek
Zakon wycenił szkody na 13 milionów złotych. Biegły ma jeszcze raz wycenić wartość nieruchomości oddanych zakonowi
O zakonie elżbietanek pisaliśmy przy okazji wygranego przez Warszawę procesu o szpital przy Goszczyńskiego. Zakon m.in. sądził się z miastem o zapłatę kwoty, na jaką wyliczył pogorszenie wartości budynku w okresie, gdy zarządzało nim miasto.
Siostry wyceniły wówczas swoje straty na 594 tys. zł. Elżbietanki stwierdziły, że miasto nie dokonało tym czasie wymaganych remontów i napraw, które - według sióstr - kosztowałyby ok. 600 tys. zł. Dodatkowo siostry domagały się odszkodowania z innego powodu - musiały na swój koszt usunąć z dawnego szpitala ruchomości, które tam pozostały.
Proces o sprzątanie ruchomości elżbietanki wygrały (dostały 680 tys. złotych), natomiast, jak orzekł Sąd Apelacyjny, miasto Warszawa nie musi płacić zakonowi ponad 600 tys. zł za rzekome pogorszenie stanu szpitala w czasie gdy był pod opieką miasta. __
Jak się okazało, elżbietanki na tym nie poprzestały. Teraz chcą od państwa 13 milionów odszkodowania. Sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, Dagmara Olczak-Dąbrowska, zdecydowała o tym, aby w procesie cywilnym wytoczonym państwu przez elżbietanki pozwolić na powołanie nowego biegłego. Ma on porównać wartość nieruchomości przyznanych zakonnicom w 2011 r. przez Komisję Majątkową do wartości mienia zabranego im w PRL według aktualnych cen rynkowych. Siostry domagają się odszkodowania od Skarbu Państwa. Twierdzą, że Komisja Majątkowa nie zaspokoiła wszystkich ich roszczeń. O sprawie czytamy na stronie Strajk.eu .
Państwo oddało dotychczas siostrom zakonnym 46 hektarów działek na warszawskiej Białołęce, kilka hektarów na Śląsku oraz nieruchomość w Poznaniu. Mimo to pełnomocnik zakonu utrzymuje, że stanowią one mniejszą wartość od przedwojennego majątku, czyli 50 hektarów w Poznaniu i okolicach.
Przypomnijmy. 2008 r. poznańskie zgromadzenie elżbietanek dostało grunt w warszawskiej dzielnicy Białołęka w ramach rekompensat za ziemie utracone w PRL. Jak informowała wówczas Rzeczpospolita, ten grunt wskazał ówczesny pełnomocnik zakonu, Marek P., były funkcjonariusz SB (reprezentujący przed Komisją wiele kościelnych instytucji). Pełnomocnik znalazł również nabywcę, któremu w imieniu elżbietanek ziemię natychmiast sprzedał.
Marek P. dostarczył Komisji Majątkowej wycenę, z której wynikało, że wskazane przez niego 47 ha w Białołęce są warte zaledwie 30,7 mln zł. Tymczasem według dzielnicy teren był wart nawet 240 mln zł. Władze Białołęki powiadomiły prokuraturę o nieprawidłowościach przy wycenie (jakiś czas później okazało się, że Marek P. nie zapłacił nawet tych 30 mln zakonowi, w tej chwili trwa w tej sprawie postępowanie cywilne).
Mimo przyznanych już przez miasta odszkodowań w postaci budynków i gruntów, siostry zakonne wciąż uważają, że to zbyt mało. Niezaspokojone przez Komisję elżbietanki wyceniły swoją stratę na 13 mln zł.
Według informacji portalu Strajk.eu, Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa chce oddalenia pozwu. Twierdzi, że to, co Komisja zwróciła zakonowi, równoważy wartość zabranego mienia.
Nieistniejąca już Komisja Majątkowa, rozpatrująca sprawy zwrotu kościołom i innym związkom wyznaniowym majątku odebranego w PRL, od 1989 r. przekazała stronie kościelnej ponad 65,5 tys. ha i 143,5 mln zł rekompensat.
Przeczytajcie też: Otworzyli siłownię dwa dni przed wyborami. Po wyborach zniknęła