Odzyskiwacz kamienic pozywa aktywistów za interaktywną "Mapę Reprywatyzacji"
"Warszawa to nie Moskwa, gdzie deweloperzy i oligarchowie mogą zamykać usta działaczom społecznym"
Niedawno opublikowaliśmy infografikę reprywatyzacji Warszawy, którą przygotowała organizacja społeczników i aktywistów stołecznych - "Miasto Jest Nasze". Jej interaktywną wersję zobaczyć możemy na stronie Stowarzyszenia. Jak się okazuje, narobiła ona sporo zamieszania - główny bohater mapy, biznesmen, "odzyskiwacz" kamienic pozywa za nią aktywistów. Za "opluwanie"
Dzięki mapie możemy się dowiedzieć m.in. o powiązaniach między politykami i urzędnikami a najbogatszym handlarzem roszczeniami w Polsce - Maciejem Marcinkowskim. "Tajemniczy handlarz roszczeniami. Dorobił się bajecznego majątku na reprywatyzacji. Zasiada w radzie fundacji Semper Polonia, której założycielem był Aleksander Kwaśniewski. Podobno pierwsze pieniędze zarobił prowadząc spółki polonijne". - czytamy na mapie. Ma on roszczenia do wielu budynków i terenów w centrum Warszawy - chodzi m.in. boisko szkolne na ul. Foksal, działkę na pl. Defilad, czy budynek gimnazjum na Twardej. Klikając na połączenia, możemy dowiedzieć się, jakie konkretnie sprawy i decyzje łączą konkretne osoby z politykami, urzędnikami lub miejscami.
Pierwszy raz problem warszawskiej dzikiej reprywatyzacji ujęty został w sposób tak kompleksowy, dający pojęcie o skali problemu. W ostatnich miesiącach, również dzięki działaniu naszego stowarzyszenia, wyszło na jaw bardzo wiele faktów rzucających nowe światło na warszawską dziką reprywatyzację. Chcemy je przedstawić w możliwie najbardziej przystępnej formie.
Maciej Marcinkowski, biznesmen kupujący roszczenia pozywał za nią społeczników. Ustami swojego mecenasa stwierdza, że działalność "MJN" sprowadza się do "opluwania". Tymczasem aktywiści twierdzą, że to próba "kneblowania ut". *Wydali specjalne oświadczenie, w którym możemy przeczytać m.in: *W pozwie zarzuca nam się naruszenie swoich dóbr osobistych poprzez publikację Warszawskiej Mapy Reprywatyzacji oraz związane z nią komentarze MJN w mediach. W związku z tym domaga się od nas publicznych przeprosin, zapłaty 50 tysięcy złotych oraz usunięcia strony reprywatyzacja.miastojestnasze.org, usunięcie nieprzychylnych Panu Marcinkowskiemu komentarzy z naszego profilu na Facebook’u, zakazanie nam “na czas trwania procesu: publicznego formułowania w jakiejkolwiek formie stwierdzeń zawierających informacje lub sugestie, że którykolwiek z powodów działalności gospodarczej postępuje nieuczciwie, nieetycznie, działa w układzie z urzędnikami lub politykami, bierze udział w korupcji.
Oznacza to de facto zakaz wypowiadania się przez stowarzyszenie na temat działalności rodziny Marcinkowskich. - Na szczęście, próba uciszenia nas została odrzucona przez sąd, który wniosek o zabezpieczenie powództwa oddalił. - pisze MJN.
W dalszej części oświadczenia czytamy: - Miasto Jest Nasze powstało z potrzeby patrzenia władzy na ręce i dbania o interes publiczny. Przez osiem lat rządów Platformy Obywatelskiej w Warszawie nie istniała żadna opozycja, która byłaby w stanie rzetelnie kontrolować poczynania władz. Przez te osiem lat w trójkącie “władza-obywatele-wielki biznes” tylko głos “władzy” i “wielkiego biznesu” był słyszalny i reprezentowany. Nagłośnienie afery bemowskiej, ujawnienie samowoli konserwatorskiej na placu Zamkowym czy faktu sprywatyzowania Jeziora Gocławskiego i tunelu Trasy W-Z, odkrycie wykorzystania jednostek specjalnych GROM przez Hannę Gronkiewicz-Waltz do obsługi konferencji prasowej, ukazanie powiązań między Maciejem Marcinkowskim a politykami rządzącej Warszawą i Polską partii.
Przeczytajcie również: Apartamentowiec i kościół zamiast parku - mieszkańcy protestują
- Nie zamierzamy dać się zastraszyć rodzinie Marcinkowskich. Warszawa to nie Moskwa, gdzie deweloperzy i oligarchowie mogą zamykać usta działaczom społecznym. Dzięki zadziwiającej bierności państwa i samorządu wyrósł w Warszawie wielki biznes dewelopersko-reprywatyzacyjny, który obraca kwotami rzędu miliardów złotych. Jego ofiarami stają się już nie tylko lokatorzy
mieszkań komunalnych, ale wszyscy warszawiacy, którym odbierane są publiczne parki, szkoły, tunele a nawet jeziora.
Nie damy się uciszyć: będziemy dalej informować opinię publiczną na temat działań władzy samorządowej godzących w interes publiczny.